Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi storm z miasteczka Ożarów Mazowiecki. Mam przejechane 57655.94 kilometrów w tym 214.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.31 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy storm.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 224.08km
  • Czas 09:58
  • VAVG 22.48km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Brevet w Pomiechówku 200km

Sobota, 17 września 2016 · dodano: 18.09.2016 | Komentarze 0

Ożarów  - Warszawa, Pomiechówek - Pomiechówek
AVG: 22.45 km/h
MAX: 53.06 km/h
CAD: 67


Z Ożarowa do Pomiechówka oczywiście samochodem. Na miejscu rozpakowanie, drobne naprawy, które ujawniły duzy problem w moim mostku do kierownicy - zerwany gwint w środku, więc czeka mnie wymiana tegoż. Następnie rejestracja i... ponowne ładowanie traski w GPS, tym razem do właściwego katalogu w urządzeniu, a nie na pamięci masowej... Szczególne podziękowania dla Organizatora Piotra Bolka, który szybko mi w tym pomógł :D
Kilkanaście minut potem odprawa i wyjazd. jako jedna z osób wyjeżdżających na końcu chciałem dystans po prostu przejechać i trzymałem się swojej ekipy. Niestety po wyjechaniu na jakąś gorszą nawierzchnię łańcuch pozbawiony przerzutki przedniej spadł na mniejszy blat, zaczął trzeć o przerzutkę i musiałem się zatrzymać aby go narzucić z powrotem. Po tej naprawie poleciałem dalej, a kilka kilometrów dalej osiągnąłem swoją max prędkość na moście - owe 53 km/h. Niestety tą wspaniałą prędkość musiałem wyhamować, bo za mostem trasa odbijała w prawo. Kilka kilometrów dalej prawie przed Nasielskiem dogoniłem Makenzen a za chwilę dojechał do nas Igor i na stację wjechaliśmy równo. Na tym PK1 mój organizm o nic się nie prosił, zaspokoiłem więc tylko swoje pragnienie i pojechałem jako pierwszy, jednak kilka kilometrów dalej, kiedy stałem na sikustopie wyprzedził mnie Igor. Niestety mimo podjętej próby nie dałem rady go dogonić, za to gdzieś po drodze pojechałem nieco za daleko, minąłem wąski zjazd na prawo gdzie miałem skręcić i... Jakieś 2 kilometry zrobione za friko. Niestety dalsza droga była mało powiedzieć okrutna, mój rowerek trząsł się jak jak w febrze, asfalt przypominał ser z dziurami i nie dało się po nim jechać szybciej jak 15 km/h. Wszelkie próby gonienia kończyły się tym samym co na początku czyli ponownym nakładaniem łańcucha na duży blat. Smutne. Dopiero przed PK2 droga się poprawiła, a ja wpadając nań zauważyłem... Makenzen, która musiała wyprzedzić mnie, kiedy pobłądziłem. na tym punkcie posiedziałem nieco dłużej, bo organizm domagał się czegoś do zjedzenia - dostał kanapkę, banana i trochę picia. W trasę ruszyłem kilka chwil po Makenzen, ale o ile jako tako jechało mi się nawet nawet to jednak organizm zaczął szwankować i nie dawał jasnej informacji co się z nim dzieje. Ot, gdzieś bolało pod prawym żebrem, ot jakaś lekka zgaga i gazy. Dlategow  końcu po kilkunastu kilometrach zatrzymałem się przy zagajniku na "2" i pozbyłem balastu, co zostało mile przyjęte przez organizm, który od razu nagrodził tą decyzję poprawą swojej pracy. Niestety kolejne kilometry trasy prowadziły przez szuter i jakieś piachy i Makenzen znowu mi się oddaliła, ale w końcu dogoniłem Ją w Gradzanowie przy kościele, a tam okazało się, że bakteria w smartfonie Mak padła i nie daje się naładować. Przyznam, że moja bakteria w organiźmie też zacząła mi już padać, musiałem odpocząć kilka minut na krzesełku. W dodatku zgaga nie chciała mi minąć, więc skorzystałem ze swojego małego zapasiku i pół godziny po zażyciu nieco chemii sytuacja znacznie się poprawiła. Pomogła też świeżo zakupiona pepsi, która dodała mi nieco poweru i obudziła. Tymczasem bakteria w Makenzen telefonie nie chciała dalej się ładować, w związku z czym prowadziłem nas na GPSie (bakteria jego wytrzymała do samego Pomiechówka i dopiero tam zaczęła dawać objawy rozładowania).
To prowadzenie wcale mi nie przeszkadzało - wręcz przeciwnie, te małe przerwy pozwalały na wstanie z rowerka, napicie się pepsi/izotonika i rozejrzenie się po naszej pięknej Polsce.
Kobielniki - stacja paliw Orlenu, gdzie nieopatrznie od razu zamówiłem doga z kabanosem, mimo iz obok był bar i należało się tam napełnić czymś innym. No ale trudno. Dog i żurek, jakiś izotonik, 50 minut przerwy aby nieco odpocząć i mogliśmy jechać dalej. A i dopiero na tej stacji było gdzie umyć i wyszorować brudne ręce od smaru z łańcucha. Po wyjeździe ze stacji jechało się znacznie lepiej, Makenzen dostała kopa energetycznego od swojej coli i mimo zmęczenia ciągnęła dalej jak nowo narodzona ;)
W Przybojewie bruk. Alem się wnerwił. Alem ochrzanił jakiegoś człowieka stojącego obok - że 500+ to chcą mieć, ale porządnej drogi - nie. A on odpowiedział, że bruk zabytkowy. I co z tego? Niech se go przerobią na zabytek leżący opodal na polu, ale drogę przez wiochę powinni mieć porządną, aby dało się do nich dojechać i... dać im zarobić. Na tym cholernym bruku zaliczyłem też upadek, nie zdążyłem się wypiąć przy tym no i nóżka obolała po zderzeniu z kierownicą :/ W dodatku zmierzchało się powoli, więc kilka kilometrów dalej zapaliłem swoje oświetlenie i ciągnąłem dalej pilnując abym w lusterku widział błyskające światełko Makenzen i aby nie zniknęło mi gdzieś nagle.
Do Pomiechówka wjechaliśmy razem i razem już się trzymaliśmy do samego końca. Miałem serdecznie dosyć ostatnich górek, przejazdów przez tory kolejowe i... nieoświetlonych batmanów. W końcu jednak wypatrzyłem zjazd na mały parking, przejazd wzdłuż ogrodzenia i po chwili odstawialiśmy rowery pod murami szkoły. Ufff. Robiło się zimno i w ogóle mało przyjemnie. Na szczęście w środku czekała na nas gorąca pizza, herbata, izotoniki, banany, pączki. No po prostu jak zawsze Organizator spisał sie na medal :)
Ale trasa to powinna zostać poprawiona. Precz z brukiem! Precz z asfaltem jakości 6-tej albo i jeszcze gorszej! ;) Niech to będzie maraton szosowy, a nie wprawka dla MTBeków ;)
Znowu trzeba będzie czekać do wiosny na kolejne maratony :]

Szczególne podziękowania należą się Francowi, który rozwiózł Makenzen i mnie pod dom. Dzięki Franc! :D





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!