Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi storm z miasteczka Ożarów Mazowiecki. Mam przejechane 57655.94 kilometrów w tym 214.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.31 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy storm.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Awarie

Dystans całkowity:2179.86 km (w terenie 10.00 km; 0.46%)
Czas w ruchu:100:23
Średnia prędkość:21.72 km/h
Liczba aktywności:42
Średnio na aktywność:51.90 km i 2h 23m
Więcej statystyk
  • DST 271.68km
  • Czas 11:24
  • VAVG 23.83km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka

Sobota, 17 maja 2014 · dodano: 18.05.2014 | Komentarze 0

Bydgoszcz - Chojnice - Bytów - Kościerzyna - Tczew
AVG: 23.80 km/h
MAX: 51.50 km/h

Początkowo miało być do Ustki. I w sumie cały czas jechałem w jej stronę. Nawet jak mi w okolicach Chojnicy szło kiepsko z górkami to dalej dzielnie parłem wiedząc, że tam na Pomorzu będzie już łatwiej. Niestety szyki pokrzyżował mi wieśniolot (VW Golf stareńki) z dresikiem na pokładzie, który zmusił mnie do ucieczki na gorszą część jezdni, prosto na wyrwy, gdzie przednia opona już wczesniej uszkodzona w lesie otarła się o coś i to coś poszerzyło rozcięcie na oponie, a wreszcie przebiło dętkę. Udało mi się dętkę wymienić, oponę zabezpieczyłem w tym miejscu częścią starej dętki, ale jazda z bijącym kołem to nie jest to co się lubi. Zwłaszcza, że jak raz poszło w tym miejscu to może pójść kolejny raz.
Stąd też zdecydowałem się na powrót. Tylko, że droga do Chojnic taka pełna gór i górek - w związku z czym leciałem dalej na Bytów, gdzie okazało się, że tam PKP brak. Zatem z Bytowa poleciałem do Kościerzyny, gdzie nie chciało mi się szukać stacji i czekać na pociąg i ruszyłem na Tczew. Niestety po drodze dorwały mnie chmury z deszczem i dwukrotnie musiałem się chronić na przystankach. Przy okazji wyszło, że ta nowa linka od tylnej przerzutki tak sobie się trzyma śruby na przerzutce i musiałem ją dwukrotnie poprawiać. Dobrze, że zeskakiwała mi na prostej i płaskiej, a nie podczas wspinania się na górkę bo nagły zeskok z 1 na 8 bieg nie byłby wówczas najlepszym rozwiązaniem.
Do Tczewa dotarłem pół godziny przed kolejnym już pociągiem, na który planowałem zdążyć. Pierwszy był o 5 z minutami, a ten nieco po 8. Cóz - pogoda, zmęczenie i uszkodzony rower zrobiły swoje.
Średnia wyszła taka sobie, ale jak wezmę pod uwagę to, że w kufrze cały czas znajdowały się 2 cegły po 3.8kg każda, że jadąc do Tczewa ciągnąłem przelotową >30 km/h - to myślę, że nie jest tak źle. Po prostu swoje zrobiły górki do Chojnicy i Bytowa. Poza tym jazda w nocy zawsze będzie wolniejsza od jazdy w dzień.


Kategoria Awarie, Żółtek


  • DST 39.56km
  • Czas 01:48
  • VAVG 21.98km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy i z powrotem + trening

Wtorek, 13 maja 2014 · dodano: 13.05.2014 | Komentarze 0

Bydgoszcz
AVG: 21.82 km/h
MAX: 51.02 km/h

Wychodząc z pracy wsadziłem 2 cegły do sakw, aby zwiększyć swoje obciążenie i jeździć jeszcze mocniej ciągnąc niż do tej pory. Potem udałem się na Myślęcinek skąd chciałem dojechać na Kotomierz, ale deszcz pokrzyżował mi plany, a potem mnie dziwnym trafem po prostu odcięło. I do tej pory nie jestem pewien co było przyczyną odcięcia, czy to wina braku glukozy czy reakcja alergiczna na jakiś pyłek, jaki dostał mi się w oko.
Niestety wracając zdarzyło się coś niemiłego - łańcuch uszkodził i przerżnął do końca przerzutkę przednią, przez co jestem nieco w plecy i czeka mnie jej wymiana, jesli myślę o wykorzystaniu SLRa na Kaszebie.


Kategoria Awarie, SLR


  • DST 9.10km
  • Czas 00:26
  • VAVG 21.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy i z powrotem

Sobota, 23 listopada 2013 · dodano: 23.11.2013 | Komentarze 0

Bydgoszcz
AVG: 20.77 km/h
MAX: 46.35 km/h

Jakimś cudem, ale nie wiem jakim, a za rękę nie złapałem - rozwaliła mi się klapa od kufra, więc do pokoju jechałem z doklejoną na taśmę. Czeka mnie zatem albo klejenie - albo mocowanie na wkręty. A ponieważ mam dosyć już klejenia, pewnie wybiorę wkręcenie wkrętów do drewna.


Kategoria Awarie, Żółtek


  • DST 13.88km
  • Czas 00:31
  • VAVG 26.86km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do marketu i z powrotem

Wtorek, 30 lipca 2013 · dodano: 30.07.2013 | Komentarze 0

Ożarów - Warszawa
AVG: 26.52 km/h
MAX: 36.73 km/h

Do stolicy szło mi nawet nieźle, ale to dzięki wiaterkowi. W sumie myślałem, że będzie gorzej, po ponad tygodniu przerwy, ale okazało się, że wcale nie jest tak źle i organizm i nogi dają radę.
Z powrotem było nieco gorzej... Przy markecie urwała mi się "sama" klapa, więc czeka mnie jej przyklejanie. A potem to już niestety droga pod wiatr, ale w sumie nie było tak źle i 28-30 km//h dało się trzymać.


Kategoria Awarie, Żółtek


  • DST 62.31km
  • Czas 02:50
  • VAVG 21.99km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy, bąku i starej pracy

Czwartek, 16 maja 2013 · dodano: 16.05.2013 | Komentarze 0

OżarówWarszawa
AVG: 21.97 km/h
MAX: 41.30 km/h

Tym razem Kellys. Niestety ani SLR ani VG3 nie były na chodzie, więc zmuszony byłem do skorzystania z jeszcze innej opcji jazdy do pracy. W sumie rano jechało się nieźle, dojechałem praktycznie na czas i w ogóle - zero problemów. Nie licząc BOLESNOŚCI karku, rąk i oczywiście dupci. Te kilka rejonów mojego ciała nie sa kompletnie przystosowane do jazdy na takim sado-maso sprzęcie. I po przyjeździe do pracy te kilka chwil musiałem odpoczywać i rozcierać rączki, aby były w stanie zacząć działać.
Po południu w drodze do starej roboty nagle poczułem coś dziwnego, jakby ocieranie... A potem BUMMMM. I pode mną z tyłu zrobił się kapeć. No nic, zmieniłem dętkę - miałem zapas. Przy okazji nie znalazłem nic ciekawego w oponie, tylko ślad na dętce z boku... Rant opony? Faktycznie, to chyba on, ale pewności nie miałem. Pojechałem dalej na nie do końca napompowanym kółku. W starej pracy napompowałem koło przepisowo do 6 atm, pogadałem chwilkę i.... BUM! I to jakie. Znowu to samo i znowu zobaczyłem ślad z boku, znalazłem też drucik odstający z rantu opony, który spowodował uszkodzenie dętki. Cóż... W tej sytuacji nie miałem już wyboru, w sklepie opodal kupiłem dwie dętki i oponkę Schwalbe Road Cruiser. Założyłem i Kellys poleciał ze mną dalej. Także na jakby co, to sado-maso rowerek stoi i czeka, ale mam go już serdecznie dosyć i nie wiem czy sobie nie poczeka do jakiejś zimy, albo innych gorszych warunków.
W tej chwili czeka mnie uruchamianie SLRa. Na razie go złożyłem od nowa, ale nie jestem pewien, czy aby nie ma jeszcze problemów z tylnym kołem, jutro będę to sprawdzał i pewnie zabiorę tylne koło od LWBeka z Kojakiem ;]

Zakupy:
- opona Schwalbe Road Cruiser
- 2 x dętka




  • DST 101.94km
  • Czas 04:54
  • VAVG 20.80km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Studzianek

Czwartek, 2 maja 2013 · dodano: 03.05.2013 | Komentarze 0

Ożarów->Studzianki Pancerne
AVG: 20.75 km/h
MAX: 47.47 km/h
AVG CAD: 75
AVG HR: 138
MAX HR: 166
KCAL: 3029

Najpierw było pakowanie. Potem było przerabianie pakowania bo się nie miesciło wszystko, potem kolejne przepakowywanie się... I wreszcie... ruszyłem!
Szło do Warszawy całkiem fajnie. Po drodze wstąpiłem do sklepu po kilka części no i w końcu wyjechałem z centrum, potem w końcu minąłem Wilanów i musialem wyjechać na drogę bo DDRki dalej już nie było.
Pierwszy przystanek - 39 km. Usiadłem na przystanku, podjadłem sobie i podzwoniłem. Odpocząłem chwilę ale już wiedziałem, że przy takim ustawieniu roweru to ciężko bedzie. Niestety albo ośka w tylnym kole do kitu albo haki się wyrobiły, albo coś jeszcze innego.
Drugi większy przystanek był w okolicach 69km. Planowo miał być w okolicach 60, ale tak fajnie mi się jechało, że jechałem dalej i dalej. No i natrafiłem na świetne miejsce - opodal jakiegoś starego czołgu T34-85 - pomnika. Aż się wdrapałem aby sprawdzić jak to jest na gorze i co z niego widać ;)
80 kilometr - Magnuszew - krótkie zakupkowanie w sklepie i wreszcie jazda do Łękawicy... Taaaa, w głowie Łękawica a miałem jechać dalej, więc bez wspomagania się telefonem i dodatkową opcją podjazdu po siebie aby trafić - się nie obyło. Za to potem to co zobaczyłem... Nie nie nie... To nie jest droga dla roweru miejskiego, szosowego o poziomce nie wpsominając. Tylko porządny rower górski. I ten piach - to może na 2.125" oponę, ale na pewno nie na semi slicki Marathon 1.5"! Zachciało mi się? To się roweru napchałem i naciągalem. I dopiero jak dojechałem to poczułem jak mokry się zrobiłem przez ostatnie kilka kilometrów. Nie dość, że sam się moczyłem, to jeszcze deszczyk mnie pomoczył. Niby tylko kropienie, ale jak się rozpadało to już nawet nie czułem jak się zamieniam w jeżdżący basenik...
A dzisiaj czeka mnie zmiana ośki i regulowanie hamulcy. Fabryczne okładziny AVIDów BB7 już się na deszczyku zużyły. Niby mam v-brakea przy sobie, ale jego montowanie... ech... No i tot ylko tył by był. Nie wiadomo jak z przodem.

Zakupy: kaseta i łańcuchy do VG3, ośka do tylnego koła SLRa, V-brake jako zapas.

P.S. Dwie wiadomości...
1. Wyjęta ośka jest prosta. Mimo to wsadzilem nową, zobaczymy co będzie dalej, czy to pomoże, ale mam wrażenie, że problem jest jednak gdzieś indziej - pewnie w hakach.
2. Tu najlepsze byłoby zdjęcie, ale takowego nie mam. Zamiast tego bedą za to słowa - pękła mi rama. Zaraz obok miejsca gdzie jest wzmocnienie wchodzących rur z tyłu. Nie wiem jak to możliwe, bo pękło na górze a nie na dole, ale jednak, niestety... W sumie to może bym się temu specjalnie nie dziwił, biorąc pod uwagę ilość różnych krawężników, dziur, wyrw jakie zaliczył ten rower... Gdyby nie to, że on ma tylko 10.500km ODO!!!
Gdyby nie kąpiel i mycie roweru - pewnie bym się o tym nie dowiedział i jeździł nieświadomy tego co się może stać. No a tak to wiem - czeka mnie maksymalnie szybkie odstawienie SLRa i uruchomienie VG3 vel Żółtka.
/ale za to będzie amortyzacja pod tyłkiem.../


Kategoria Regulacje, SLR, Zakupy, Awarie


  • DST 105.29km
  • Czas 05:23
  • VAVG 19.56km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Goleniowa do Rewalu

Poniedziałek, 27 sierpnia 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 0

Goleniów->Wolin->Kamień Pomorski->Rewal
AVG: 19.53 km/h
MAX: 35.82 km/h
AVG CAD: 76
AVG HR: 127
MAX HR: 161
KCAL: 3030

Nie jechało mi się dzisiaj początkowo najlepiej, w zasadzie to tylko pierwsze 30-40km przejechałem jako tako, a potem zaczęły się schody... Coraz gorzej i gorzej i gorzej... I dopiero w Kamieniu Pomorskim jakoś tak sprawdziłem stan ogumienia z tyłu i... Kiszka. Nie wiedziałem nawet kiedy ją złapałem, ale to co znalazłem w oponie świadczyło o tym, że musiała to być jakaś menelownia obok naszego przejazdu, albo jakieś wysypisko na drodze po porozwalanych butelkach. Trudno powiedzieć. Tak czy inaczej po zmianie dętki z Kenda na GEAX (?!) wsiadłem na rower i... ten nagle zaczął pode mną latać :D Wreszcie dało się jechać, przyspieszać i zrobiło się znacznie przyjemniej. No i prędkość podskoczyła znacznie, udawało mi się odpalać nawet '6' a na zjazdach wchodziła i '7' co jak na wczorajszy i dzisiejszy dzień jest ewenementem naszych możliwości.
Cóż, na trasie pojawiły się poza szkłem także i pagórki, dłuuuższe zjazdy (te po zachodniej stronie Odry były jednak bardziej strome i krótsze) i oczywiście dłuuugie podjazdy, których chwilami nie widać, a które czuć na nogach. Nie powiem, żeby pokonywanie ich szło mi super, ale w porównaniu z zeszłym rokiem jest o wiele lepiej. Wiem kiedy zrzucać bieg i kiedy go włączać.
A skoro już wspomniałem o polskich i niemieckich drogach :>>>... Naprawdę zacząłem marzyć o Żółtku... Nie chodzi mi jednak tylko o to, że jest w pełni amortyzowany i pewnei z łatwością pokonywałby te uciążliwe grajdoły po polskiej stronie... Jestem pewien, że w swoim kuferku na pewno schowałby mniej i na pewno LŻEJSZYCH rzeczy. A niestety, ale chyba po raz kolejny przesadziłem z ilością zabieranych rzeczy i każdorazowe zabieranie i ładowanie tego to jest po prostu męczące... Pomijając już fakt, że ten bagażnik jaki mam nie najlepiej się spisuje pod takim obciążeniem i się normalnie gnie, jakby był z plastiku, przy każdej zmianie kursu, skręcie itede.

I na koniec - wymieniałem ostatnio 2 bakterie w SigmieSzajsu - w pulsometrze i w liczniku kadencji, a teraz kończy mi się bakteria w samym liczniku... Rok czasu baterii - a w byle BC1200 od chwili kkupna licznika do zmiany baterii minęły 4 (cztery!) lata. Nawet nie ma co komentować :/

Regulacja: no jak są zjazdy a i jest obciążenie to wiadomo, że więcej idzie okładzin klocków hamulcowych - musiałem podregulować delikatnie tył.


Kategoria Awarie, Regulacje, SLR


  • DST 5.70km
  • Czas 00:20
  • VAVG 17.10km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przejażdżka po okolicy

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 22.07.2012 | Komentarze 0

Ożarów i okolice
AVG i inne nieznane z braku licznika

Po dłuuuuższej nieobecności na rowerze, chcąc sprawdzić jak am moje nogi, czy są w stanie pociągnąć jeszcze i czy faktycznie dają radę, czy może jednak nie - wybrałem się na przejażdżkę. Nie miaęłm jednak pełnego wyboru, SLR został mi się w pracy, tak więc zmuszony byłem do wyboru LWBeka. Wystarczyło go troche podpompować, troszkę obejrzeć no i wyruszyłem. Ale tym razem nie dookoła kwartału ulic, ale swoją osiedlówką na koniec i potem w kierunku na wschód, aby wreszcie wrócić po zrobieniu małego kółka. Rowerek prowadził się nawet nieźle, szare komórki radzą sobie z prowadzeniem tego "innego modelu" całkiem nieźle, chociaż nadal dokucza mi nieco brak zwrotności tej ramy. Niektóre zakręty kończy się przez to pośrodku ulicy, no ale... jak się nie ma co sie lubi to się lubi co się ma.
Okazało się też, że po 10 dniach niejeżdżenia nogi jeszcze dają radę, są wypoczęte, pełne energii, pozwalają na wyciągnięcie z nich "ostatnich soków" tam gdzie trzeba i generalnie spisują się znakomicie. Co też świadczy o tym, że w następnych dniach po odzyskaniu SLRa, pewnie będę mógł normalnie jeździć normalnie.
Niestety na sam koniec, kiedys prowadzałem LWB do garażu... odpadł mi napinacz, a bez narzędzi go nie dokręcę z powrotem, tak więc po powrocie SLRem dod omu, czeka mnie dokręcenie tego ważnego elementu z powrotem i zabezpieczenie na przyszłość tak, aby sam nie odpadał. Bo co innego, kiedy odpadnie 3 metry od garażu,a co innego jak zrobi to po jakiejś wyrwie przy >30 km/h... :]


Kategoria Awarie, LWB


  • DST 33.09km
  • Czas 01:29
  • VAVG 22.31km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy i z powrotem

Środa, 20 czerwca 2012 · dodano: 20.06.2012 | Komentarze 0

Ożarów<->Warszawa
AVG: 22.14 km/h
MAX: 35.96 km/h
AVG CAD: 80
AVG HR: 128
MAX HR: 163
KCAL: 860

Ale mi się nie chciało dzisiaj... Kompletnie. Owszem, jeszcze troche pałera było, ale nie na tyle, aby pobijać rekordy prędkości średniej zaraz po starcie z domu. W dodaktu zaraz za Floriana jakaś p**da w Mitsubishi mnie obtrąbiła i uciekła... Niestety nie było dzisiaj korka, więc nie udało mi się jej dogonić i nie-delikatnie spytać, czego tym razem ode mnie chciała... Znowu ma problemy dostrzeżeniem poruszającego się roweru po drodze?! Do czas do okulisty! A nie trąbić na inych uczestników ruchu drogowego, bo wstało się lewą nogą, albo mąż nie dał :P Jak mąż nie daje, to trzeba znaleźć sobie innego, albo użyć czegoś tam z sex-shopu! :P
Poza tym dzionek taki sobie i bez kofeiny nic... Zero nie mogłem z siebie wydusić... Chciałem z powrotem polecieć przez Komorów, ale niedospanie i zmęczenie i jakaś taka pogoda spowodowały, że wracałem normalnie. I nie wiem czy to dobrze czy nie bo po drodze gdzieś złapałem gumę... W sumie to nie wiem nawet gdzie, bo od Popularnej robiłem wszystko w zasadzie aby ją znaleźć. W końcu tylko spowalniacze ruchu jeżdżą po śmieszce na Popularnej... babcie, dzieci... No i ja - testujący drogę obok drogi. Która okazała się byc kolejnym wymysłem projektanta-IDIOTY, któremu nikt nie powiedział, że DDR ma być prosta, pozbawiona dziur, zbudowana z asfaltu, szeroka i jej krawężniczki mają być niewyczuwalne. Oczywiście projektant, który jeździ do pracy lemuzyną ma to w dupie. Wyboje wybierze mu kolumna McPhersona. A rowerzysta? A po co się przejmować pracą poniekąd dla rowerzystów? I tak oni bezpośrednio nie płacą, tylko niejaka HGW, która i tak ma wszystko w d...pie.
Także od tej Popularnej jechałem tyle, aby mieć te 60-80% MAX HR i w sumie mi to nawet jakoś wychodziło... Do domu dojechałem bardzo zadowolony, ale już miałem wrażenie, że coś tam jest nie tak. Przed garażem jeszcze pobawiłem się ustawieniami tylnego hamulca, bo jutro może z rana padać i trzeba by mieć zapas pod klamką... I kiedy sprowadzałem rower do środka, okazało się, że przy zjeździe z wyskoku on nie opadł i nie podskoczył na nabitej oponce, ale "zdechł". Spojrzałem na oponkę i... wszystko jasne. Kapeć.
Z kolei przy podnoszeniu roweru do góry celem zdjęcia koła, okazało się, że ktoś mi prawie urwał mocowanie tylnej lampki. Super. Czeka mnie jakieś spawanie chyba, albo nie wiem... Laminowanko? W sumie i tak mi się kroi laminowanie bomu, także może się w końcu skuszę i skoczę do sklepu po żywicę.


Kategoria Awarie, Naprawy, Regulacje, SLR


  • DST 45.06km
  • Czas 02:01
  • VAVG 22.34km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy i na Dolną

Czwartek, 17 maja 2012 · dodano: 17.05.2012 | Komentarze 0

Ożarów<->Warszawa
AVG: 22.25 km/h
MAX: 40.87 km/h
AVG CAD: 80
AVG HR: 144
MAX HR: 168
KCAL: 1446

Jednodniow ajazda na Kellysie pozwoliła znacząco odpocząć mięsniom używanym do jazdy na poziomce, więc dzisiejszy poranek był baaardzo szybki i baaardzo luźny przez to... I jechało się naprawdę znakomicie. Co prawda wiadukt na Łopuszańskiej się jak zwykle nieco stawiał, ale potem już szło elegancko pod samą robotę.
Po południu było też całkiem dobrze... Aż do Odyńca... Szło mi znakomicie,d ojeżdżam do sznuru aut, zatrzymuję się obok, zsiadam z roweru, aby podregulować tylną przerzutkę, wsiadam ponownie, światła się zmieniają, ja ruszam i... Nagle czuję, ze cos mi gwałtownie hamuje... W lusterku nikogo nie widzę, oglądam się na bok, tez nikogo kto by mnie chwytał, zatrzymuję się, zsiadam i... Rower jakby delikatnie zmienił geometrię...? I coś hamuje tylne koło... Przeprowadzam rower na bok na chodnik, oglądam i... No tak - mocowanie bagażnika do dolnej części ramy się wyrwało z niej i bagażnik pod wpływem ciężąru obu sakw (wypełnionych dzisiaj po full!) opadł na tylne koło... Na szczęście na Dolną nie było daleko, sakwy wylądowały na foteliku i jakoś rower tam doprowadziłem.
Wieczorkiem podjechal do mnie Bartek (WIELKIE DZIĘKI za pomoc :D) i podratował mnie zipstripami i pomógł posklejac poziomkę. Gdyby nie On - byłbym w ciemnej d..pie z transportem do domu. A swoją droga jak to się stało, ze ja nie mam zipstripów w sakwach? Przeciez mam do nich dostęp... Na pęczki... :[
No i niestety za takie rozwiązanie konstrukcyjne chyba ktoś oberwie po głowie i coś mi się zdaje, ze to będzie Twórca ramy...
Póki co nie wiem ile taśma McGyvera wytrzyma z zipami, oby z tydzien to dało radę... A potem to nie wiem... Może w międzyczasie dokończę LWBeka... Co prawda ciężki i niewygodny, ale jeździć się na nim jednak dało.


Kategoria Awarie, SLR