Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi storm z miasteczka Ożarów Mazowiecki. Mam przejechane 57655.94 kilometrów w tym 214.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.31 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy storm.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 28.47km
  • Czas 01:01
  • VAVG 28.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z pracy do domu

Piątek, 21 czerwca 2013 · dodano: 21.06.2013 | Komentarze 0

Warszawa - Ożarów
AVG: 28.00 km/h
MAX: 51.02 km/h

Szósta trzydzieści, a ja wychodzę dopiero z firmy. Wsiadam na rower i chociaż czuję się tak sobie po nocce, to jeszcze mnie stać na utrzymanie jako takiego tempa. A sposób na to jest w zasadzie prosty: kofeinka + dobra muzyczka. W tym przypadku, od kilku dni torturuję offspringa. Wesoło, przyjemnie, szybko. Przyczółkowa o tej porze jest prawie pusta, rzadko kiedy spotyka się rowerzystę, a jesli nawet to jest jasno i widać ich z daleka. Nie trzeba niczego wypatrywać w ciemności ;>>> Wilanowska - dzisiaj lecę nią dalej prosto mijajac Sobieskiego, bo tak mi się podoba i chcę zaliczyć ze 2-3 podjazdy ekstra zamiast jednego. Zaliczam Wilanowską bez problemu, ciągnąc na sile i częściowo na kadencji - ale brakuje mi cukru chyba, więc na następnym - na Marynarskiej - wchodzę na sile... Na górze odpoczynek, prędkość rośnie, a tu obok przelatuje pionowiec... taaaakiś szybki? No to masz! Gaz, po chwili na liczniku 47-48... Przelatuję jak meteoryt obok sado-maso, ale muszę hamować, bo na środkowym pasie do jazdy na wprost stoją samochody i jest czerwone. Ale co to dla sado-maso? Poleci pasem do skrętu w prawo i tyle ;> Co go PoRD obchodzi?! Próby dogonienia prawie udane, niestety gdzieś na Okęciu znikł, a szkoda.
Niestety na Dźwigowej na zjeździe pojawia się kretynka. Idiotka klasy I, której zachciało się jechać oczywiście pod prąd ;>>> No bo co to dla niej mijać się przy sumarycznej prędkości 45-50 km/h w odległości kilku centymetrów??? Zwolniłem, okrzyczałem tak, ze aż ją zestresowałem - i dobrze. Może się babsztyl czegoś nauczy.
Na Połczyńskiej dobrze mi szło, ale w lusterku pojawił się jakiś ścigant w kamizelce. Zapachniało walką, więc za Łukoilem docisnąłem... 37... 38... a gostek się trzyma. Kilka zwodów, aby nie korzystał z parawanu, a on się trzyma i trzyma... No i mnie wyprzedził, tylko szkoda, że skręcił do Tesco. A już miałem nadzieję, że zobaczę prawdziwego szoszona na MTB, a tu kiszka? :> :( No i co to za wyczyn - dać kopa na ostatnich 500 metrach i odskoczyć z 40 km/h? Tak to ja i ja potrafię i będę miał bezproblemowo teraz i z 45. Tylko co to da?


Kategoria SLR



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!