Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi storm z miasteczka Ożarów Mazowiecki. Mam przejechane 57655.94 kilometrów w tym 214.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.31 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy storm.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:1541.51 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:63:42
Średnia prędkość:24.20 km/h
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:57.09 km i 2h 21m
Więcej statystyk
  • DST 47.46km
  • Czas 01:57
  • VAVG 24.34km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Odbiór zamówienia

Wtorek, 11 czerwca 2013 · dodano: 11.06.2013 | Komentarze 0

Ożarów - Warszawa
AVG: 24.31 km/h
MAX: 45.09 km/h

Nie wiem gdzie ten max prędkości był. Ale przed wyjazdem z domu wreszcie zmieniłem blat na większy no i aż się zdziwiłem już u siebie na uliczce, że tyle kręcę i tyle mi wyswietla na liczniku... Dziwne ;) Ale za to jaki pałer! I z tym pałerem dojechałem do Warszawy na Obrzeżną. Szybki odbiór sprzętu, potem do centrum po futerał, karta pamięci i nowy sim. Niestety nie było możliwości wymiany, więc poleciałem do domu, ale po drodze zajrzałem do tesco i... to był strzał w dziesiątkę. Nie dośc, że załatwiłem sima, to jeszcze saszetkę na pas :) Po prostu nie chcę, aby notka podzieliła los spoconego SGA :[
I nzowu z pałerem w nogach do domu. o dziwo pałer nie znikał, za to organizm się skalibrował do nowego przerzucania biegów i ciągnął chwilami iel tylko się dało. Ale sie musiał zdziwić szoszonek, który na super szybkiej kolareczce w pozycji "oglądam przednie koło" najpierw mnie wyprzedził na światłach (miałem drobny problem z łańcuchem na niewłaściwej zebatce z tyłu), a którego po chwili wziąłem przy ~34 km/h jakby stał w miejscu... I dociągnąłem do 39 ;) I co ciekawe, to nie był koniec pałeru, bo u siebie w miasteczku, pod kościłem na liczniku pojawiło mi się bezproblemowe 40 ;) To lubię. Ta zmiana na blatach jednak miała olbrzymi sens :D


Kategoria SLR


  • DST 37.60km
  • Czas 01:30
  • VAVG 25.07km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Wilanowską i z powrotem

Poniedziałek, 10 czerwca 2013 · dodano: 10.06.2013 | Komentarze 0

Ożarów - Warszawa

Brak licznika.

Nie chciało mi się i nie było tego w planie, w dodatku nie miałem na czym. Ale że Kellysa nadawał się do jazdy (o moja biedna dupa...), to jakoś się przemogłem i na niego wsiadłem i pojechałem. Na drodze wiadomo... Samozłomy jadą swoje, nikt nie zwraca uwagi na pionowca, ale da się przepchac, tylko trzeba mieć oczy z tyłu głowy, w tyłku i jeszcze po bokach... (o moja biedna dupa...) Zwłaszcza przy wykonywaniu skrętów. Kierowcy jakoś nie są zainteresowani współpracą, czasami tzreba coś mocniej zasugerować ruchem kierownicy aniżeli na poziomce. (o moja biedna dupa...)
Dojechałem na miejsce z bólem tyłka i nadgarstków, załatwiłem sprawę w minut i wracam. Nie dosć, że boli wszystko, to jeszcze trzeba się na nowo przepychać i kombinować, ale już idzie lepiej, bo już nie na czas, tylko na dojechanie, więc oszczędniej. (o moja biedna dupa...)
Dojechałem do domu i... z wielką radością i ulgą zsiadłem. (o moja biedna dupa...) Moje biedne nadgarstki... Ufff, normalnie sado-maso. Taki sprzęt powinien być wykorzystywany przy przesłuchaniach ;>>>
Do regulacji w Kellysie są tylne hample, ale tam w ogóle tylne koło jest rozcentrowane więc trzeba by tylko te klocki jako takio przybliżyć do obręczy i może da się jeszcze jeździć w razie jakby co. ale i tak chwilami strach w oczach. Co innego jest hamować na SLRze na mokrym, a co innego na Kellysie i mieć świadomość, że jakby co to... protetyk. I chirurg szczękowiec ;>
A na SLRze? Kilka siniaków co najwyżej. Jeśli w ogóle, bo zazwyczaj tylko brud na dupie. (o moja biedna dupa...)


Kategoria Kellys Saphix


  • DST 138.86km
  • Czas 05:48
  • VAVG 23.94km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dojazd na brevet, brevet i powrót

Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 08.06.2013 | Komentarze 0

Ożarów - Nieporęt i Brevet 100 km
AVG: 23.92 km/h
MAX: 46.35 km/h (zjazd na tamę w Dębach)

O poranku poleciałem na pociąg, potem pociągiem doturlałem się do Legionowa. Tu serdeczne poĆIękoFFania dla kolejorzy i innych, którzy są odpowiedzialni za brak jakichkolwiek podjazdów i wind dla wózków i rowerów. Brawo panie i panowie! Dzięki wam mogłem sobie poćwiczyć mięsnie rąk! Szkoda, że inwalidzi, kalecy, matki z dziećmi no i... w sumie ja też - was nie doceniają w wasz jakże znakomity wkład w ujebywania życia innym :D Trzymajcie tak dalej!

Brevet. Standardowo szoszoni pierwsi, potem ja za ich plecami, za nami 2 dziewczyny. Po jakimś czasie - kilkunastu kilometrach - odpadłem na jakimś zakręcie no i poleciałem dalej swoim już słabszym tempem. Patrzyłem tylko, czy te dwie młode panie za moimi plecami doganiaja mnie czy nie. Aczkolwiek miałem uzasadnione przeczucie, ze chyba nie dojdą mnie za szybko. Początki są trudne, więc i ja miałem ciężki rozbieg i zanim się zorientowałem był już Nasielsk, stacja benzynowa, pierwsza pieczątka. Ale nie zabawiłem na tym punkcie długo, miałem co jeść i co pić, więc raz dwa poleciałem dalej na Nowe Miasto. Nie powiem, chwilę się zastanawiałem czy dobrze jadę, ale wskazówki na planie jakie miałem mi wystarczyły i nie musiałem błądzić. W delikatesach na rynku podbiłem pieczątke, kupiłem coś niecoś do picia i poleciałem dalej, już w kierunku Nieporętu, gdyż trasa wiodła dookoła. Byłem już rozgrzany, szło mi całkiemd obrze, chociaż znowu przejazd utrudniał mi wmordewind. Sporo energii szło na pokonanie jego impetu, nie mogłem rozwinąć wswoich standardów, ale i tak jakoś ciągnąłemd o przodu. Wreszcie Nasielsk, znowu ta sama stacja, znowu pieczątka. I teraz to już praktycznie z górki, grzałem ile się dało. Jeszcze tylko tama w Dębe, odbicie w lewo, prosta, znowu w lewo i już prawie, już już... a guzik! Niestety jadąc za szoszonami na początku bardziej pilnowałem ich i siebie i nie wiem nawet kiedy znikło mi kilka kilometrów, które wtedy zrobiliśmy razem. A w drodze powrotnej musiałem je pokonać samemu, przez co straaasznie mi się one dłużyły... W końcu plaża, zjazd na nią, przekopanie się przez piasek i jestem.
Zmęczony? W sumie nie tak bardzo jak po Kaszebie. To nie to samo, ilość kilometrów mniejsza, pogoda lepsza (ale mnie spaliło!) i oczywiście przygotowanie lepsze.
Zastanawiam się co dalej. Zdaje się, że muszę zmienic jednak rowerek na inny i w tym celu będę musiał coś podłubać przy VG3. Jednak amortyzacja bardzo by mi się przydała, tak samo jak i kufer.


Kategoria SLR


  • DST 51.92km
  • Czas 02:27
  • VAVG 21.19km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Banacha i Wilanowską i Okęcie

Środa, 5 czerwca 2013 · dodano: 05.06.2013 | Komentarze 0

Ożarów - Warszawa
AVG: 21.07 km/h
MAX: 36.38 km/h

Poranek, po śniadanku na rowerek i na Banacha, gdzie zrealizowałem cholernie ważną sprawę. Potem była Wilanowska w tempie parkowym a potem już ciutkę szybszym i wreszcie z parku poleciałem na Okęcie, ale jakoś tak przez te budowane POWy i inne tam takie, obczaiłem ten nowiutki ładniutki asfalcik i jakiś tunel aż wreszcie wylądowałem przy Cateringu. No i wreszcie Okęcie, z którego poleciałem do Ożarowa. jechało mi się w sumie tak sobie, organizm miał chyba dosyć, przemęczony nieco, więc się nie siłowałem jak nie musiałem i generalnie olewałem prędkośc, patrząc na HR i starając się go już zmniejszyć. Przez co uzyskałem ciekawe wyniki.
I tak standardowy wymiar dla 27 km/h na '6' biegu to 135-140 pod wiatr. RPM rzędu 8x.
Niestandardowy bieg '7' dla tej samej prędkości to... niecałe 130 HR.
Niestandardowy kompletnie od czapy bieg '8' przy kadencji 60-65 pozwala na uzyskanie 25-27 km/h z HR 110-115. (LOOOL?)
I co ciekawe - absolutnie się nie siłowałem z pedałami, organizm sam sobie ustawiał odpowiednią kadencję, a ja... hamowałem obroty kiedy on próbował przyspieszać. Dziwne wyniki.

I wreszcie LABA. Dwa dni leżenia i odpoczywania przed brevetem :)


Kategoria SLR


  • DST 62.34km
  • Czas 02:46
  • VAVG 22.53km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy i z powrotem + wołoska

Wtorek, 4 czerwca 2013 · dodano: 05.06.2013 | Komentarze 0

Ożarów - Warszawa
AVG: 22.41 km/h
MAX: 51.02 km/h

Hmmm. Wpisałem max, ale... gdzie ja zrobiłem te 51 km/h? Jakoś chyba nie zauważyłem, abym tyle zrobił. No chyba, że zjazd Dolną? Możliwe, bo tam obserwowałem pionowca, który wjeżdżał na uliczkę z góry tuż przede mną i byłem tak zaabsorbowany aby na niego się nie wpieprzyć, że licznik interesował mnie najmniej ;) Ale to było ciekawe doświadczenie, typowe dla KR: pionowiec w korku manewrował nieco jakby szybciej ode mnie, mimo, że na prostej go brałem bezproblemowo, po czym na zjeździe aerodynamika i waga mojego bajka i tak zrobiła swoje i śmignałem obok niego ;)
Poza tym to w drogę do straszny wmordewind, nie da się jechać i w ogóle kicha. Zastanawiałem się, czy to aby nie jest problem z rowerem, albo co gorsza moim przetrenowaniem, ale kiedyw jechałem na Prymasa i zacząłem jechać na podjeździe 22 km/h to stwierdziłem, że nie. Niemożliwe abym miał cokolwiek z sobą iz rowerem, skoro w takim miejscu ciągnę tak dobrze ;) Potem powtórzyłem podjazd na wyjeździe z wiaduktu przy zachodniej i byłem tego pewien.
Powrßó to jak zwykle zmaganie się z ciemnościami na trasie rowerowej przy Przyczółkowej i z batmanami. Tych jak zwykle nie widać, światełek kompletnie brać. Momentami widać biegaczy, o ile mają cokolwike odblaskowego na butach. Inaczej jest kompletna ciemność i widzę kretyna dopiero kilka metrów przed sobą. Szczytem idiotyzmu było dwóch starszych jadących obok siebie na rowerach. Gdybym jechał swoje standardowe trzydzieści to bym zobacyzł ichw ostatniej chwili i miałbym bardzo mało czasu na reakcję. A i tak zobaczyłem ich dopiero dlatego, że mieli (jeszcze?!) jakieś lampki odblaski na tylnych błotnikach. A gdyby tego nie posiadali?
Zakupy: 5 dętek 20", przydadzą się na ten i anstępny sezon :)


Kategoria Zakupy, SLR


  • DST 73.56km
  • Czas 03:13
  • VAVG 22.87km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy i z powrotem + kilka innych miejsc

Poniedziałek, 3 czerwca 2013 · dodano: 03.06.2013 | Komentarze 0

Ożarów - Warszawa
AVG: 22.86 km/h
MAX: 45.09 km/h (Spacerowa)

Ale mi się nie chciało dzisiaj podnosić w wyra. Ale musiałem. Udało mi się wyjechać prawie o czasie, niestety mimo że to już nie była pora szczytu to był korek i nie udało mi się nadrobić czasu gdzieś "na prostej". Na szczęście poruszanie się po stolicy było już prostsze, a przede wszystkim jednak szybsze niż za pomoca zbiorkomu. Niestety, i tak kilometry trzeba pokonać, a czasami nie zastosować się do obowiązujących znaków drogowych czy światełek... ;>
Rowerek ciągnie już coraz lepiej, czuję że organizm się przyzwyczaja powoli do zwiększonego trudu, z jakim oswajam go coraz częściej i reaguje na te obciążenia o wiele lepiej niż pod koniec maja. Ech, gdybym miał tyle pałera w Kościerzynie, ile mam teraz... Pewnie rekordu by nie było, ale na pewno bym dojechał te kilkanaście minut szybciej, a jazda nie byłaby mordęgą, ale faktycznie przyjemnością od początku do samego końca.
Wieczorem udało mi się wyskoczyć o czasie i mimo, że nogi początkowo protestowały - wrzuciłem '6' i ekonomicznie poleciałem drogą rowerową. Niestety... O ile w niedzielę było praktycznie pusto, zero ruchu, tak teraz pojawiły się rowery i biegacze. I niestety zaledwie 1/3 rowerzystów posiada jakiekolwiek oświetlenie, a biegacze to w ogóle... Batman Forever!!! I weź takiemu tłumacz, że jest niewidzialny w nocy i ktoś na niego może wpaść. :/
Na DK2 byłem już rozjechany, dawało się trzymać spokojnie '7' bieg i te 30, ale jednak czułem rosnące zmęczenie, zamykające się oczy i w ogóle... loł pałer. Kiepsko i nie wiem co by było na jakimś BBT po całym dniu jazdy. Chyba muszę poćwiczyć jazdę po te kilkaset kilometrów... :]


Kategoria SLR


  • DST 63.55km
  • Czas 02:40
  • VAVG 23.83km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do pracy i z powrotem

Niedziela, 2 czerwca 2013 · dodano: 02.06.2013 | Komentarze 0

Ożarów - Warszawa
AVG: 23.73 km/h
MAX: 44.49 km/h

Po południu ruszyłem do roboty. Jechało się tak sobie, chwilami musiałem się zmuszać do tych standardowych 27-28 km/h. No i wmordewind... Ale jakoś się dojechało. Po kilkunastu minutach jazda do sklepu spożywczego, niestety w niedzielę wszystko pozamykane ;>>> więc musiałem znowu ratować się Shellem.
Wieczorem, a raczej w nocy ciężko się zebrać, a jak sie już zebrałem to tak jakoś jechałem, że na liczniku widziałem tylko 25 i okolice tego. Dopiero po 10 kilometrach udało mi się doaplić i próbowałem pokonać Spacerową na '6' a potem '4' biegu. Nie powiem, KR zrobiła swoje i stać mnie na małe szaleństwa ;)
I wreszcie DK2 - tu się oszczędzałem, jechałem jak mi się chciało, niby na tłuszczyku, ale to już był i leń i oszczędzanie pałera na następny dzień.


Kategoria SLR