Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi storm z miasteczka Ożarów Mazowiecki. Mam przejechane 57655.94 kilometrów w tym 214.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.31 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy storm.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2017

Dystans całkowity:673.31 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:30:37
Średnia prędkość:21.99 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:56.11 km i 2h 33m
Więcej statystyk
  • DST 30.98km
  • Czas 01:25
  • VAVG 21.87km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Treningowo dookoła komina

Środa, 3 maja 2017 · dodano: 03.05.2017 | Komentarze 0

Ożarów - Mościska - Laski - Sory - Zielonki - Ożarów
AVG: 21.71 km/h
MAX: 31.52 km/h
CAD: 67

Kolejny już, drugi dzień katowania się na rowerze. Tym razem krócej, tylko tak przypominająco dla organizmu, ale z rozsądkiem, bez nadmiernego żyłowania się, chociaż tu i tam pocisnąłem nie dając nogom za dużo czasu na odpoczywanie. W zasadzie byłem ciekaw co powiedzą moje nogi po przedwczorajszym skatowaniu kolan, ale póki co te nie narzekają, nie bolą, nie skrzypią więc źle nie jest. Tolerancja wysiłku chyba trochę wzrosła, mięśnie dawały radę jako tako pociągnąć, ale wiele im brakuje do pełnej mocy jaką mają w sezonie. Oczywiście wiatr i temperatura robią swoje i utrudniają, ale jednak sama przelotowa z trudem sięgająca tych 28 km/h mówi sama za siebie - nie jestem w formie i dużo mi do niej brakuje.




  • DST 70.90km
  • Czas 03:39
  • VAVG 19.42km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Początek sezonu czyli mała przejażdżka na rozgrzewkę

Poniedziałek, 1 maja 2017 · dodano: 01.05.2017 | Komentarze 0

Ożarów - Izabelin - Palmiry - Leszno - Ożarów
AVG: 19.36 km/h
MAX: 32.38 km/h
CAD: 60

W zasadzie to miałem już wczoraj się gdzieś przejechać, ale jakoś tak nie wyszło. Dlatego dzisiaj rano jak wstałem to na szybko ułożyłem sobie trasę na ridewithgps, zgrałem na GPSa i ruszyłem. Trasa miała mieć 67 kilometrów i w zasadzie według tego co sprawdziłem biec po samych asfaltach. Akurat... Do Izabelina wszystko szło zgodnie z planem, a potem zaczęła się droga przez las, bez asfaltu, po prostu droga leśna wyjeżdżona przez smrody. Momentami z takimi wyrwami, że nie dało się jechać. Ale myśląc, że to tylko mały kawałek, parłem dalej. Aż dotarłem do kocich łbów, po których oczywiście nie dałoby się jechać, więc prowadziłem rower idąc obok albo jakoś jechałem jeśli tylko nie było piasku. W końcu jednak wyjechałem na asfalt, którym dotarłem pod Łomianki i kilka kilometrów dalej moja traska zaczęła zawracać w kierunku domu. Początkowo jechało się dobrze, cały czas trzymałem jako taką przelotową między 23 a 30 km/h (nawet, łał!). Jednak po kilku kilometrach traska zaczęłą skręcać na południe i na wschód, i jednocześnie zaczął mi coraz bardziej przeszkadzać wiatr. Do Leszna jeszcze jakoś dojechałem, gdzie odpocząłem chwilę przy Żabce... Ale potem zaczęła się znowu jazda na południe, a wkrótce skręciłem bezpośrednio pod wiatr, a moja przelotowa spadła do 18 km/h. Z tą prędkością dojechałem jakoś do Święcic, skąd krajówką dojechałem do siebie. Ale prędkość coraz bardziej spadała i pod koniec miałem przelotową rzędu 15-16 km/h.
Co mogę napisać? Zarąbałem nogi. Od 50 kilometra miały one serdecznie dosyć jazdy, a ja jeszcze zmuszałem je do wysiłku wiedząc, że niedługo zacznie się robić chłodniej i będzie gorzej jechać. Od 60 kilometra wlokłem się jak ślimaczek winniczek albo jeszcze gorzej.
Czyli taką prawdziwą swoją wytrzymałość oceniam w tej chwili na max 40 kilometrów i bez treningów się nie obędzie a o jakichkolwiek startach w Miechowie mogę spokojnie zapomnieć.
Najważniejsze jednak jest to, że wyprowadziłem rowerek na spacerek :D