Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi storm z miasteczka Ożarów Mazowiecki. Mam przejechane 57655.94 kilometrów w tym 214.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.31 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy storm.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 86.72km
  • Czas 03:51
  • VAVG 22.52km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Żyrardowa i z powrotem

Sobota, 6 maja 2017 · dodano: 06.05.2017 | Komentarze 0

Ożarów - Pruszków - Jaktorów - Żyrardów
AVG: 22.44 km/h
MAX: 39.76 km/h
CAD: 65

W zasadzie to nie był specjalnie planowany wyjazd. Po prostu wróciłem z miasta, wsiadłem na rower i pojechałem. Najpierw do Pruszkowa na mały, krótki obiadek a potem z wmordewindem do Żyrardowa przez DW719. Początkowo jechało się tak średnio, ale jak się nóżki obudziły, zacząłęm jechać aktywniej zmieniając przełożenia to od razu poprawiła się wydajność i przelotowa sięgnęła w końcu do tych 24-25 km/h. Czyli nie tak znowu bardzo źle jak na początek sezonu i przeszkadzający wiatr.
W Żyrardowie odpocząłem, zjadłem, zobaczyłem to co miałem zobaczyć, czyli Zlot EV i wystawiane na nim wehikuły. A potem, koło 19 wyruszyłem w drogę z powrotem. I trzeba przyznać, że z powrotem jechało się już znacznie lepiej. Aczkolwiek pod sam koniec przed Pruszkowem dogoniły mnie jakieś liczne SUVy czy inne badziewia w stylu "pokaż się a zastaw się w MAX wielkim smrodzie", które miały tak ustawione światła aby nie oświetlać drogi tylko to co jest przed smrodem w powietrzu. I nie, ich kierowcy jakoś nie reagowali na zasłanianie przeze mnie lusterka, widać nie umieli skojarzyć o co chodzi. A szkoda, bo miejsce takich oślepiaczy jest nie na drodze - ale na złomie. Skoro właściciel nie dba o swojego smrodzika i stwarza zagrożenie dla innych - nie powinien mieć smroda. :P
Jakby tego było mało - w Pruszkowie panuje jakaś PLAGA muszek, które latają na niewielkiej wysokości, a po zobaczeniu czegoś co porusza się nisko i ma światło - natychmiast do tegoż światła lecą. W pewnej chwili po prostu musiałem wyłączyć czołówkę, bo nie dało się jechać - miałem całe tłumy martwych i wpół żywych meszek na sobie, na twarzy, na ramionach... Po prostu totalna porażka. Dopiero przed skrętem w Żbikowską muszki zniknęły i dało się ciągnąć dalej.
Na sam koniec szybki test mocy i zarazem prędkości - udało mi się docisnąć mięśnie i wyciągnąć "aż" 35 km/h na ostatniej prostej. Słabo, ale nieźle jak na 4 przejazd rowerkiem w sezonie? Moim zdaniem przyzwoicie.




  • DST 30.98km
  • Czas 01:25
  • VAVG 21.87km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Treningowo dookoła komina

Środa, 3 maja 2017 · dodano: 03.05.2017 | Komentarze 0

Ożarów - Mościska - Laski - Sory - Zielonki - Ożarów
AVG: 21.71 km/h
MAX: 31.52 km/h
CAD: 67

Kolejny już, drugi dzień katowania się na rowerze. Tym razem krócej, tylko tak przypominająco dla organizmu, ale z rozsądkiem, bez nadmiernego żyłowania się, chociaż tu i tam pocisnąłem nie dając nogom za dużo czasu na odpoczywanie. W zasadzie byłem ciekaw co powiedzą moje nogi po przedwczorajszym skatowaniu kolan, ale póki co te nie narzekają, nie bolą, nie skrzypią więc źle nie jest. Tolerancja wysiłku chyba trochę wzrosła, mięśnie dawały radę jako tako pociągnąć, ale wiele im brakuje do pełnej mocy jaką mają w sezonie. Oczywiście wiatr i temperatura robią swoje i utrudniają, ale jednak sama przelotowa z trudem sięgająca tych 28 km/h mówi sama za siebie - nie jestem w formie i dużo mi do niej brakuje.




  • DST 70.90km
  • Czas 03:39
  • VAVG 19.42km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Początek sezonu czyli mała przejażdżka na rozgrzewkę

Poniedziałek, 1 maja 2017 · dodano: 01.05.2017 | Komentarze 0

Ożarów - Izabelin - Palmiry - Leszno - Ożarów
AVG: 19.36 km/h
MAX: 32.38 km/h
CAD: 60

W zasadzie to miałem już wczoraj się gdzieś przejechać, ale jakoś tak nie wyszło. Dlatego dzisiaj rano jak wstałem to na szybko ułożyłem sobie trasę na ridewithgps, zgrałem na GPSa i ruszyłem. Trasa miała mieć 67 kilometrów i w zasadzie według tego co sprawdziłem biec po samych asfaltach. Akurat... Do Izabelina wszystko szło zgodnie z planem, a potem zaczęła się droga przez las, bez asfaltu, po prostu droga leśna wyjeżdżona przez smrody. Momentami z takimi wyrwami, że nie dało się jechać. Ale myśląc, że to tylko mały kawałek, parłem dalej. Aż dotarłem do kocich łbów, po których oczywiście nie dałoby się jechać, więc prowadziłem rower idąc obok albo jakoś jechałem jeśli tylko nie było piasku. W końcu jednak wyjechałem na asfalt, którym dotarłem pod Łomianki i kilka kilometrów dalej moja traska zaczęła zawracać w kierunku domu. Początkowo jechało się dobrze, cały czas trzymałem jako taką przelotową między 23 a 30 km/h (nawet, łał!). Jednak po kilku kilometrach traska zaczęłą skręcać na południe i na wschód, i jednocześnie zaczął mi coraz bardziej przeszkadzać wiatr. Do Leszna jeszcze jakoś dojechałem, gdzie odpocząłem chwilę przy Żabce... Ale potem zaczęła się znowu jazda na południe, a wkrótce skręciłem bezpośrednio pod wiatr, a moja przelotowa spadła do 18 km/h. Z tą prędkością dojechałem jakoś do Święcic, skąd krajówką dojechałem do siebie. Ale prędkość coraz bardziej spadała i pod koniec miałem przelotową rzędu 15-16 km/h.
Co mogę napisać? Zarąbałem nogi. Od 50 kilometra miały one serdecznie dosyć jazdy, a ja jeszcze zmuszałem je do wysiłku wiedząc, że niedługo zacznie się robić chłodniej i będzie gorzej jechać. Od 60 kilometra wlokłem się jak ślimaczek winniczek albo jeszcze gorzej.
Czyli taką prawdziwą swoją wytrzymałość oceniam w tej chwili na max 40 kilometrów i bez treningów się nie obędzie a o jakichkolwiek startach w Miechowie mogę spokojnie zapomnieć.
Najważniejsze jednak jest to, że wyprowadziłem rowerek na spacerek :D




  • DST 104.53km
  • Czas 05:36
  • VAVG 18.67km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Brevet Pomiechówek 200km

Niedziela, 23 kwietnia 2017 · dodano: 23.04.2017 | Komentarze 0

Pomiechówek i okolice
AVG: 18.62 km/h
MAX: 41.38 km/h
CAD: 59

To nie był dobry pomył ale w zasadzie to lepszego nie było. Stanąłem na starcie mając za sobą w tym roku "asz" 90 kilometrów. 90. To nie pomyłka, nie 900, ani tym bardziej 9.000km - ale raptem 90. Wiedziałem, że będzie ciężko, że będzie się jechało "tak sobie", że nie będzie poweru w nogach, ale skoro już sobie obiecałem to plan trzeba zrealizować. A przynajmniej spróbować.
Spróbowałem. Pierwsze kilka kilometrów było... dziwnych. Nie jechało mi sie najlepiej, wyglądało to tak jakby nogi na nowo uczyły się kręcić pedałami. Nie dziwiłem się im - w końcu ostatni raz na rowerze były hmm, teges... miesiąc wcześniej! A tu nagle ktoś wymaga od nich zapitalania. Dodatkowo - zimno i jeszcze ten paskudny silny wiatr. Jechało się strasznie, no ale jak się powiedziało a, to trzeba spróbować powiedzieć b. W ten sposób dociągnąłem do Cegielni Psuckiej a potem do Zapiecków, gdzie włączyłem sobie muzyczkę i na niej się skupiłem. To był dobry pomysł, jechało się milej, mimo iż już nie było słońca, zrobiło się tak sobie szarawo i nieciekawie. Ale przez moment miałem z wiatrem więc pojawiła się jakaś nadzieja, która zniknęła kiedy skierowałem się na drogę do Winnicy. Po prostu... Zimny wiatr wyciągał ze mnie siłę wraz z pagóreczkami jakby we mnie nic nie było. Kiedy na moment stanąłem na małego krzaczka, moje nogi były jak z waty. Organizm ciągnął - ale bardzo blisko poziomu "low power" albo już na nim. Wyciągałem z siebie wszystko co mogłem, aby jechać dalej. Kiedy wreszcie w Winnicy wyjechałem na drogę do Pułtuska już byłem pewien, że idzie mi to marnie, znacznie gorzej niż rok wcześniej. Na szczęście wiatr miałem tym razem z boku, więc ciągnąłem ile mogłem, ale niestety nie byłem w stanie przekroczyć przelotowej 25 km/h. Ledwo co 22-23... Z wiatrem chwilami dociągałem do 28, szczytowo z pagórków 33-7. Marnie. W Pułtusku spotkałem się z Organizatorami, obiecałem kontynuować walkę z przeciwnościami losu i wszedłem na stację po pieczątkę. Zeżarłem hotdoga, a mój organizm powiedział po nim: "jeszcze!". Dorzuciłem mu kanapkę, niech ma, niech się szykuje na walkę. A co on na to? "Siedź, nigdzie nie idziemy". O nie, ja tak siedzieć nie mogę. Wyszedłem, na rower wsiadłem i poleciałem dalej. Akurat miałem z wiatrem więc widziałem na liczniku "swoje" 24-25 km/h. Niestety w międzyczasie spadła mi opaska z prawej nogawki i musiałem się po nią wrócić kilkaset metrów i wtedy zobaczyłem jak to jest jechać pod wiatr - jak będzie w drodze z Łochowa z powrotem. czyli 12-13 km/h. A zmęczenie będzie na pewno większe. A już wtedy było cienko, nie miałem skąd brać energii mimo podawania pepsi od samego początku. Dlatego mimo iż nie chciałem i walczyłem sam z sobą - zrezygnowałem. Z powrotem do Pułtuska i dalej tą samą drogą bezpośrednio do Nasielska, co by skrócić powrót do Pomiechówka. I ta droga naprawdę dała mi w kość, ta walka z wiatrem. Bo pagórki da się pokonać. Ale zimnego wiatru - nie. Ostatnie kilka kilometrów było super - zero wiatru wmordewind, nieco jakby ciepławiej no i oczywiście z górki ;) .
Ale potem zacząłem odczuwać zmęczenie. Siedziałem, ale mój organizm nadawał się tylko do tego, aby go położyć i podrzemać.
Podsumowując... Cóż... Tak naprawdę najwięcej walki widać po jednej wartości jaką wpisałem na samym początku: CAD. 59... Kiedy w seoznie jeździłem po mazowieckim miałem przeciętnie >67. Momentami 71 czy 72. A tu - 59. To znaczy, że nie jechałem kadencyjnie, starałem się jechać siłowo, a siły nie było więc ciągnąłem tymi pedałami dość wolno. Czyli tak naprawdę to ledwo co jechałem. No bo prędkosć 24-25 km/h to jest nic w sezonie. 21-22 to ja mam pod mocniejszy wiatr w sezonie. Pod górki trzymam 14-15. A nie 9-10. I z wiatrem bym miał >>30 a nie raptem 28.

A najlepsze w tym jest to, że już za miesiąc Kaszeberunda i ja nie wiem co tam będzie... Rzeźnia. W dodatku z DW212.




  • DST 76.30km
  • Teren 3.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 21.80km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Bydgoszczy do Kotomierza i Nowego Dworu

Sobota, 25 marca 2017 · dodano: 25.03.2017 | Komentarze 2

Bydgoszcz - Kotomierz - Koronowo - Bydgoszcz
AVG: nieznana
MAX: nieznana
(czas: na oko)

Wyjechaliśmy z Myślęcinka około 11 z minutami. Trochę późno, ale zeszło nam się z pakowaniem i rozpakowywaniem "Kolubryny", która dzień wcześniej dowiozła nas do Bydgoszczy ze stolicy ;)
Początek wydawał się dość trudny - wiało, zimno i w dodaktu na starcie mój FWD zaliczył odpadnięcie kółka łańcucha powracającego. Na szczęście była to tylko kwestia jednego małego zipstripa, więc po zastąpieniu go dwoma grubymi wszystko zaczęło znowu działać tak jak powinno. Niestety - nie miałem licznika, został w schronisku, także dokładnych danych pomiarowych nie posiadam. Ale jechało się naprawdę przyzwoicie. Nogi ciągnęły bardzo ładnie jak na te pierwsze kilometry po długiej przerwie w jeżdżeniu. Oddechowo o dziwo również dawałem radę, ani razu nie złapałem zadyszki, więc tym bardziej jestem zadowolony. Orientacyjnie sądzę, że moja przelotowa wynosiła pomiędzy te 22 a 28 km/h momentami dochodząc do 30 jak było gdzie. Czyt: jak nie było wmordewindu a nogi nie były zmęczone. A niestety ich wytrzymałość pozostawia obecnie dużo do życzenia, chociaż kopnąć pedały jest czym.
W drodze do Kotomierza podjechaliśmy pod antenę opodal Dobrcza. Spod niego było już trudniej dojechać do Kotomierza - ciągle pod wiatr, ale my nie damy rady?! Oczywiście, że damy :D Ciężko, bo ciężko, ale się dało. W Kotomierzu zrobiliśmy mały postój na krótkie II śniadanie po którym ruszyliśmy dalej do Koronowa i z Koronowa dalej do Nowego Dworu, a w zasadzie do stadniny tuż przed Lipinkami. Polecam - sporo koni, jest na co popatrzeć i co pogłaskać ;)
Z Koronowa wracaliśmy do Bydgoszczy DK25. Trochę nieprzyjemnie, bo było tam paru kierofffczykufff, którzy nie powinni mieć prawka z racji na brak jakiejkolwiek kultury :P Na szczęście jechało się z wiatrem, a po drodze wstąpiliśmy jeszcze na dłuższy obiadek w Stopce (grill! Polecam!), więc napełnione brzuszki uprzyjemniły nam tą podróż.
W Bydgoszczy, na Myślęcinku pojawiliśmy się około godziny 19. Już się ściemniało, a my już zaczynaliśmy być zmęczeni. Co jak co - pierwszy dłuższy taki wyjazd w roku no i ciałko nieprzyzwyczajone.
Ogólnie jestem bardzo zadowolony. 76 kilometrów w takim terenie to nie w kij dmuchał. Pagóreczki zrobiły swoje :)
Mam nadzieję, że za 2 tygodnie uda się ten wyjazd powtórzyć, a może nawet spotkać jeszcze z innymi chętnymi rowerzystami ;)

Orientacyjna trasa:
https://tinyurl.com/mjl74v7




  • DST 0.92km
  • Czas 00:03
  • VAVG 18.40km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Test roweru

Piątek, 24 marca 2017 · dodano: 24.03.2017 | Komentarze 0

Ożarów
AVG: 17.46 km/h
MAX: 22.16 km/h

Testy roweru - sprawdzałem co zgrzyta a co nie, na co zwrócić uwagę przy zabieraniu rowerka do Bydgoszczy na małe "pojeżdżenie" ;)




  • DST 12.80km
  • Czas 00:32
  • VAVG 24.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła komina

Niedziela, 5 marca 2017 · dodano: 05.03.2017 | Komentarze 1

Ożarów i okolice
AVG: 23.78 km/h
MAX: 30.56 km/h
CAD: 70

Sezon rowerowy uważam za napoczęty. Początek jako taki, czyli prędkość przelotowa większa niż 25 km/h, ale maksymalna ledwo co 30. Słabo względem tego jak mi się dobrze jeździło na jesieni.
Po wycieczce:
- bolą nogi o dziwo, czyli dostały swoje
- czuję się wyczerpany - brak przyzwyczajenia do dłuższego wysiłku = brak wytrzymałości




  • DST 2.22km
  • Czas 00:07
  • VAVG 19.03km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do apteki i z powrotem

Poniedziałek, 19 grudnia 2016 · dodano: 19.12.2016 | Komentarze 0

Ożarów
AVG: 19.23 km/h
MAX: 31.71 km/h
CAD: 69

Tego się można było spodziewać. Mimo iż jak wsiadłem na FWD to poczułem się jak na łóżku to jednak położenie tyłk ai nóg znaaaacznie lepsze i zupeeeeełnie inaczej się kręcił łatwiej, szybciej, więcej mocy. No i prędkość odpowiednia.
Czyli jednak mogę powiedzieć wprost, że niestety ale pionowce nie są dla mnie.




  • DST 11.71km
  • Czas 00:46
  • VAVG 15.27km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warszawa nocną zimową porą

Niedziela, 18 grudnia 2016 · dodano: 19.12.2016 | Komentarze 0

Ożarów, Warszawa
AVG: 14.98 km/h
MAX: 26.71 km/h

Skomentuję ten wpis jednym zdaniem: ale mnie (_|_) od siodełka. Nigdy więcej...




  • DST 4.21km
  • Czas 00:16
  • VAVG 15.79km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Ożarowie

Niedziela, 18 grudnia 2016 · dodano: 18.12.2016 | Komentarze 0

Ożarów
AVG: 15.59 km/h
MAX: 26.13 km/h

Taka mała przejażdżka po Ożarowie. Niestety mimo dobrych chęci nie mogłem wyjechać dalej przez padający śnieg i... niewygodny fotelik. A raczej jego brak. Zwyczajne, twarde siodełko Tribana - to jest absolutnie coś, co mojej pupie totalnie nie odpowiada.