Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi storm z miasteczka Ożarów Mazowiecki. Mam przejechane 57655.94 kilometrów w tym 214.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.31 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy storm.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 100.43km
  • Czas 03:45
  • VAVG 26.78km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

_

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 23.06.2011 | Komentarze 0

Ożarów->Nowy Dwór Mazowiecki->Warszawa->Ożarów
AVG: 26.73 km/h
MAX: 46.36 km/h
AVG CAD: 82
AVG HR: 142
MAX HR: 170
KCAL: 2521

Wyjecha... Nie nie, zacżeło się rano. Wyszedłem koło 11 z domu do garazu, zacząłem się bawić przednim hamulcem i po kilkunastu minutach kombinowania, wyjąłem klocki z tego przedniego gdzie były nowe wkłady, docisnąłem tłoczki, wsadziłem z powrotem klocki i zacząło działać prawidłowo, "prawie" nie ocierając. Prawie. Następnie ustawiłem klamki, przewodziki, etc. Potem chciałem sobie juz pofolgować i odpocząć, ale jakoś tak wyszło, że wpadł do mnie Bartek i padło hasło: "GDAŃSK" ;) W chwilę przed jego wpadnięciem, wstawiłem przednia przerzutkę przed korbę, bez żadnego naciągania, etc, tak po prostu, aby mi łańcuch nie spadał z przodu, co już miało z kilka razy miejsce, i to prawie zawsze wtedy, kiedy nie powinno. Po tej upgradzie roweru i obiedzie udaliśmy się w kierunku NDM. Od początku jechało mi się tak sobie, ale dawałem radę. Myślałem, że to może kwestia wmordewindu, albo rozjechania się na rowerze, ale jednak czegoś jakby było za dużo... Dlatego gdzieś w okolicach NDM wpadłem na pomysł sprawdzenia tylnego hamulca... No i faktycznie troszkę tarł... Ale to nie było jeszcze to. przejechaliśmy kilka kilometrów, zatrzymaliśmy się ponownie, szybkie sprawdzenie przedniego... No i okazało się, że ośka przedniego koła częściowo wyszła z lewej strony od strony hamulca tarczowego z miejsca na widelcu. Także po kilku minutach udało nam się zredukować tarcie praktycznie do zera i ruszylismy dalej. Okazało się, że to było chyba właśnie to, bo moje przelotowe natychmiast podskoczyły w górę, dawało się je trzymać o wiele łatwiej, ba, udało mi się wjechać na wiadukt nad Kanałem Żerańskim z V >30 km/h co było dla mnie osobiście szokiem, ale faktem jest, że dałem z siebie MAX tego co mogłem. A mimo to, HR nie przeskoczyło ponad 170. Interesujące.
Niestety power mi się skończył praktycznie definitywnie w Warszawie, już na Towarowej czułem, że zaraz będzie dętka, wzrosły mi czasy rozpędzania do "30". W chwilę po skręceniu w Kolejową poczułem wmordewinda i... Zaczął się cięzki powrót. Dobrze, że już na dk2 udało mi się rozruszać i te 28-29 km/h jechałem, ale i tak miałem ochotę troszkę zejść z biegiem, ale też za bardzo robić tego nie chciałem...
Po zejściu z roweru stwierdziłem, że moje lewe kolano ma dosyć i w ogóle... Jestem padnięty i ledwo co chodzę... I głodny... Muszę coś zjeść.
Ale w sumie to było fajnie, tylko jedna rzeczy jest dla mnie chyba obowiązkowa na tego typu przejazdy: muzyka. Obowiązkowo w uszach. Musi coś bym, żebym mógł się skupić i po prostu jechać przed siebie, a nie denerwować się, że dopiero 10 km za nami itd :/


Kategoria Regulacje, SLR



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!