Info
Ten blog rowerowy prowadzi storm z miasteczka Ożarów Mazowiecki. Mam przejechane 57655.94 kilometrów w tym 214.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.31 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Nie mam rowerów...Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień2 - 0
- 2017, Sierpień2 - 0
- 2017, Lipiec9 - 0
- 2017, Czerwiec18 - 0
- 2017, Maj12 - 0
- 2017, Kwiecień1 - 0
- 2017, Marzec3 - 3
- 2016, Grudzień3 - 0
- 2016, Listopad2 - 0
- 2016, Październik6 - 1
- 2016, Wrzesień14 - 0
- 2016, Sierpień22 - 3
- 2016, Lipiec18 - 0
- 2016, Czerwiec21 - 0
- 2016, Maj23 - 2
- 2016, Kwiecień13 - 0
- 2016, Marzec12 - 0
- 2016, Luty6 - 0
- 2015, Grudzień3 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik25 - 0
- 2015, Wrzesień26 - 0
- 2015, Sierpień20 - 0
- 2015, Lipiec22 - 0
- 2015, Czerwiec30 - 0
- 2015, Maj30 - 0
- 2015, Kwiecień25 - 0
- 2015, Marzec24 - 0
- 2015, Luty24 - 0
- 2015, Styczeń17 - 0
- 2014, Grudzień17 - 0
- 2014, Listopad22 - 0
- 2014, Październik24 - 0
- 2014, Wrzesień26 - 0
- 2014, Sierpień25 - 0
- 2014, Lipiec30 - 0
- 2014, Czerwiec29 - 0
- 2014, Maj29 - 0
- 2014, Kwiecień24 - 0
- 2014, Marzec25 - 0
- 2014, Luty16 - 0
- 2014, Styczeń10 - 0
- 2013, Grudzień22 - 0
- 2013, Listopad24 - 0
- 2013, Październik20 - 0
- 2013, Wrzesień15 - 0
- 2013, Sierpień20 - 1
- 2013, Lipiec19 - 0
- 2013, Czerwiec27 - 0
- 2013, Maj15 - 0
- 2013, Kwiecień6 - 1
- 2013, Marzec1 - 0
- 2012, Grudzień3 - 0
- 2012, Listopad20 - 0
- 2012, Październik25 - 4
- 2012, Wrzesień21 - 1
- 2012, Sierpień22 - 0
- 2012, Lipiec19 - 0
- 2012, Czerwiec23 - 0
- 2012, Maj22 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 0
- 2012, Marzec1 - 1
- 2011, Październik7 - 0
- 2011, Wrzesień14 - 6
- 2011, Sierpień14 - 1
- 2011, Lipiec15 - 5
- 2011, Czerwiec27 - 2
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień14 - 0
- 2011, Marzec1 - 0
- 2011, Styczeń2 - 0
- 2010, Listopad6 - 0
- 2010, Październik16 - 0
- 2010, Wrzesień16 - 1
- 2010, Sierpień27 - 0
- 2010, Lipiec18 - 0
- 2010, Czerwiec19 - 0
- 2010, Maj6 - 0
- 2010, Kwiecień15 - 0
- 2010, Marzec11 - 0
- 2009, Grudzień1 - 0
- 2009, Październik12 - 1
- 2009, Wrzesień27 - 0
- 2009, Sierpień18 - 0
- 2009, Lipiec22 - 0
- 2009, Czerwiec22 - 0
- 2009, Maj20 - 0
- 2009, Kwiecień18 - 0
- 2009, Marzec7 - 0
- 2009, Luty3 - 0
- 2009, Styczeń8 - 0
- 2008, Grudzień4 - 0
- 2008, Listopad1 - 0
- 2008, Październik9 - 1
- 2008, Wrzesień15 - 1
- 2008, Sierpień15 - 0
- 2008, Lipiec23 - 0
- 2008, Czerwiec19 - 0
- 2008, Maj26 - 0
- 2008, Kwiecień26 - 4
- 2008, Marzec17 - 0
- 2008, Luty10 - 0
- 2008, Styczeń6 - 0
- 2007, Grudzień1 - 0
- 2007, Maj3 - 0
- 2007, Kwiecień2 - 0
- 2007, Marzec4 - 0
- 2007, Luty1 - 0
- 2007, Styczeń5 - 0
Czerwiec, 2012
Dystans całkowity: | 997.43 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 44:42 |
Średnia prędkość: | 22.31 km/h |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 43.37 km i 1h 56m |
Więcej statystyk |
- DST 3.00km
- Czas 00:10
- VAVG 18.00km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Testy LWB
Niedziela, 17 czerwca 2012 · dodano: 17.06.2012 | Komentarze 0
Ożarów
AVG i inne nieznane, licznik nie chciał mierzyć...
Udało mi się dzisiaj znaleźć stare poedały SPD. Po ich zamocowaniu okazało się, że prawy to i tak działa w połowie, a lewy z kolei co chwila wypina... szmelc. Przy okazji wydłużyłem łańcuch w rowerku o jakieś 10 cm. Przez co faktycznie teraz lepiej niby on chyba pracuje, ale... Ale z koei przerzutka tylna w dalszym ciągu jakoś nie radzi sobie ze zmianą biegów. Raz zadziała, raz nie i w ogóle porażka... Jeździ się fajnie, móżdżek sobie radzi bardzo szybko z adaptacją do nowego systemu kierowania, zakręty da się brać w miarę jako tako... No i dodałem jako taki napinacz. Co prawda on w zasadzie nie napina, no ale jest i działa :>
Do zmiany:
- przerzutka, linka, pancerz... sam nie wiem co, byleby zaczęło działać...!
- kierownica na węższą... przecież nie będę się przeciskał w korku z metrowym kawałem rury!
- licznik nie działa, mimo poprawnego montażu... znowu urwany kabelek?! Mam serdecznie dosyć tych przewodowców!!!
Fajnie by było, jakby ta kiera nowa była lżejsza... Może z jakiejś hulajnogi, albo sam nie wiem... zamówiona? Innej opcji jednak nie widzę.
Może za tydzień znów się pobawię z tym złomem... Na pewno mimo wszystko czeka mnie zakup nowych SPDów... :]
- DST 58.32km
- Czas 02:30
- VAVG 23.33km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy i z powrotem - przez Komorów + Dolna
Piątek, 15 czerwca 2012 · dodano: 15.06.2012 | Komentarze 0
Ożarów->Warszawa->Komorów->Pęcice->Piastów->Ożarów
AVG: 23.25 km/h
MAX: 39.05 km/h
AVG CAD: 80
AVG HR: 137
MAX HR: 167
KCAL: 1624
Po pierwsze - serdeczne podziękowania dla kieroFFcy autobusu 175 numeru bocznego 8800, który jadąc Żwirki i Wigury zaraz po wyprzedzeniu mnie raczył zjeżdżać na krawężnik karząc mnie za jazdę po jego ukochanym buspasie. To nic, że miał drugi pas praktycznie pusty - ważne jest to, że rowerzysta śmiał zająć mu jego pas! OkRRRopne. nastepnym razem jak zobaczę taki bus to zjadę na lewy pas. Nie ma problemu. Ale zrobię to tak, że bydlątko w autobusie będzie bało się mnie wyprzedzić, a i kierowcy samochodów nie skorzystają :P Ciekawe, kto na tym skorzysta?
Ponadto... Droga przez Popularną i Aleje Jerozolimskie z rana faktycznie jest ciutkę szybsza. Co prawda śmieszynka rowerowa jest z bruku i te pierwsze 100-200 metrów tak się średnio nadaje do jazdy, ale potem jest uliczka asfaltowa i da się po niej pędzić ze "standardową".
Jeśli chodzi o powrót - zmieniłem dzisiaj traskę i poleciałem na rondku z Al.Kasztanowej nie w lewo na Pruszków, ale w prawo na Pęcice. Droga całkiem przyjemna, równy asfalt, ale niestety po drodze jest niezła górka, która dała mi troszkę w kość. No i niestety Aleje Jerozolimskie, pełne furiatów i TIRolotów. A odległość wychodzi w sumie chyba taka sama.
Poza tym czuję się wykończony po całym tygodniu. Fizycznie mi nogi ucierpiały trochę i w ogóle nie mam ochoty... uzupełniam pierwiastki i białeczko i jutro i pojutrze odpoczywam... Może jutro pobawię się w garażu, ale nic poza tym.
- DST 42.98km
- Czas 01:51
- VAVG 23.23km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy i z powrotem - przez Komorów
Czwartek, 14 czerwca 2012 · dodano: 14.06.2012 | Komentarze 0
Ożarów->Warszawa->Komorów->Pruszków->Piastów->Ożarów
AVG: 23.14 km/h
MAX: 39.47 km/h
AVG CAD: 80
AVG HR: 137
MAX HR: 166
KCAL: 1237
Coś mi dzisiaj pałera brakowało ewidentnie... Ani rano jakoś się specjalnie nie mogłem wysiliśc, ani po południu. Zastanawiałem się dlaczego i chyba to jest związane z lekkim przemęczeniem... Miało być lepiej po tej wyprawie do Góry Kalwarii w niedzielę, a okazało się, że tak nie jest... No i nie wiem czemu... Póki co nadrabiam braki białka w organiźmie. Magnez i potas na pewno jest pod dostatkiem, ale z białkiem to nie jestem tego taki pewien, ostatnie dni jakoś tak mi go chyba brakowąło w pożywieniu. No a poza tym chyba sobie zrobię przerwę w sobotę, albo w niedzielę, ale to się jeszcze zobaczy, póki co marzy mi się dokończenie LWBeka... To tylko kwestia łańcucha przecież... No i poprawienia może linek, nic więcej... Może jeszcze doregulowanie hampli, aby szybciej łapały.
Poza tym to mi się nie chciało dzisiaj już lecieć przez ten cały Komorówek, no ale jak zobaczyłem bebech, to jednak skoczyłem tamtędy bo to zawsze kilka kilometrów więcej, więcej spalonego tłuszczyku.
No i niestety, ale poranna trasa przez Dźwigową to porażka z korkiem w środku. Dzisiaj z rana odbiłem w Popularną, aby ominąć Chrobrego i Kleszczową, ale to taki sobie wybór, bo na Popularnej też korek... A na Alejach z kolei nie jest miło - a na końcu przed skrzyzowaniem z Łopuszańską znowu korek skręcających w lewo... No ale z boku jest asfaltowa ponoć DDR, to może jutro nią spróbuję polecieć. (chyba DDR jest z bruku jednak, ale z boku widać drogę jakąś a la osiedlową, to mogę nią skoczyć).
- DST 32.32km
- Czas 01:27
- VAVG 22.29km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy i z powrotem
Środa, 13 czerwca 2012 · dodano: 13.06.2012 | Komentarze 0
Ożarów<->Warszawa
AVG: 22.23 km/h
MAX: 34.97 km/h
AVG CAD: 77
AVG HR: 137
MAX HR: 163
KCAL: 956
Poranek był baaardzo kiepski. Nie chciało mi się kompletnie wychodzić na ten deszcz, ale nie miałem wyjścia. Zero parasola, zero checi kupowania biletu na pociąg i moknięcia czy to na peronie czy na przystanku czy pieszo gdzieś... I jeszcze konieczniść przepychania się z tłumem? Nie, to nie dla mnie, już wolałem zmoknąć na rowerze. Tak więc wybrałem rower no i niestety od razu poczułem jak mi wiaterek z deszczykiem chłoszcze twarz i bebechy... W ten sposób jakoś pokonałem DK2, po czym po koreczku na Dźwigowej okazało się, że tylny hampelek znowu powoli przestaje działać no i musiałem się zatrzymać za wiaduktem pod Ursusem i podregulować go. na szczęście mam już w tym wprawę, więc posżło mi to błyskawicznie. Niestety, kiedy dojechałem do roboty (oczywiście przemoknięty), tylny hampelek znowu był wymęcozny deszczykiem i koreczkiem, także przed wyjazdem do domu znowu czekało mnie podciąganie linki... Chyba mnie to zaczyna lekko denerwować, więc kto wie, czy nie zmienię tego hampelka na hydraulika, który nie dość, że ma szerszą powierzchnię okładzin na klockach to jeszcze się w pewnym zakresie sam reguluje płynem...
Droga powrotna była niezła, dosyć szybka, w sumie mogłem polecieć przez Komorów, bo było wystarczająco ciepło (duszno), ale jakoś tak... Nie chciało mi się... Chyba za szybko chciałem być w domu i obejrzeć jakiś meczyk ;) Może jutro się skoczy dłuższą traskę, muszę pomęczyć nogi i na nowo przyzwyczaić je do większego tempa. Bo to co jest na przerywanej sygnalizacjami obecnej trasie wiodącej przez Dźwigową i DK2 to takie tam... Gaz i hamowanie... gaz i hamowanie... Tylko przed Broniszami i za nimi jest dłuższa chwila pracy tak naprawdę. A w korku to nie ma o czym gadać. Te blaszki robią sobie ruchomy parking i nie da się przejechać tylko.
A może warto spróbować trasy przez Gołąbki? Wówczas odpadają 2 wiadukty z 3...
- DST 42.56km
- Czas 01:52
- VAVG 22.80km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy i z powrotem + Hoża
Wtorek, 12 czerwca 2012 · dodano: 12.06.2012 | Komentarze 0
Ożarów<->Warszawa
AVG: 22.70 km/h
MAX: 37.36 km/h
AVG CAD: 78
AVG HR: 141
MAX HR: 167
KCAL: 1253
Wczorajsze przeróbki tak połowicznie wyszły mi na dobre... na pewno hampel działał tak jak powinien, chociaż jeszcze ten nieruchomy klocek musi zostać troszkę ściachany do odpowiedniej swojej pracy. Niestety podnoszenie fotelika do góry (oparcia) nie tylko nie pomogło, ale i zaszkodziło: fotelik zrobił się przez to bliższy suportu, wzrosły siły na kolanach, kierownica też nagle zaczęła mi się obijać o brzuch i w ogóle. Kicha. Także po dojechaniu na swoje miejsce startowe gdzie odpalam muzykę, zmieniłem ustawienie fotelika na poprzednie, oczywiście wyrównałem oparcie, aby było równo no i wreszcie dało się jechać.
Powrót wiódł przez Hożą. Droga do centrum poszła mi całkiem łatwo i gładko, jakoś niewielu kierofcuff chciało się ścigać po Grójeckiej, i w zasadzie dolot do Dm był dosyć gładki. Niestety powrót dod omu był taki sobie... Ten posmak w gębie od białego g...a (z)robi(ł) i w ogóle... Skrzydełek dostałem za rogatkami dopiero, wrzuciłem '7' i zacząłem gonić... I nawet dogoniłem jakiegoś klienta na pionowcu. Upierał się, że on wszelkimi środkami (mijając sygnalizację świetlną po chodniku) musi być lepszy, aż do Bronisz, gdzie odfrunął do tyłu z wmordewindem... :D Co jak co, ale trening robi swoje, chociaz nie ukrywam, że mi tętno skoczyło na kilka minut do 164... :]
No i niestety oparcie znowu mi się przechyla na prawo i muszę znowu coś wymyslić... Może wymienię szybkozamykacz na jakąś chamską śrubę M8-M10? Walnę na chama i ścisnę tak, że nic tego nie ruszy?
- DST 32.00km
- Czas 01:30
- VAVG 21.33km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy i z powrotem
Poniedziałek, 11 czerwca 2012 · dodano: 11.06.2012 | Komentarze 0
Ożarów<->Warszawa
AVG i inne nieznane, bo jechałem na Kellysie, a ten licznika nie ma...
Pojechałem na Kellysie z kilku powodów - po pierwsze to mokre buty jeszcze - espedy, po drugie to konieczność wymiany klocków w tylnym hamulcu, czego mi się jakoś nie udało i nie chciało zrobić po powrocie wczoraj - byłem padnięty i przmeoknięty do suchej nitki. Po tzrecie to kondycha nóg... One by wolały jednak dzisiaj popedałować innymi mięśniami - więc tę opcję dostały i chyba były zadowolone.
Gorzej było z karkiem, dłońmi o tyłku nie wspominając. Czuję się jak podzielony na pół przez to coś co sadyści nazywają siodełkiem. Moja część poniżej pleców ma serdecznie dosyć tego g...a.
Ale to niestety nie wszystko. Już z samego rana trafiło się kilku MORDERCÓW w blaszkach, którzy albo próbowali mnie zepchnąć w sposób bezpośredni na krawężnik przy wyprzedzaniu, albo tak zajechać droge, abym musiał gwałtownie hamować. Takiego jednego w Lexusie* po 3 takich zagrywkach wobec mnie i wyprzedzaniu z prawej strony po MOIM środkowym pasie - dogoniłem przy 17 Stycznia gdzie wepchał się przed kolejkę skręcających w lewo, stanąłem przed nim, obejrzałem się ebzczelnie na typa... Zwątpił. czyli jednak spojrzenie oczy w oczy robi pewną róznicę. Zwłaszcza jak potem trzeba poczekać kilka chwil, aż ten rowerzysta ruszy, zjedzie na prawo bardziej, albo i nie... te drobne niuanse ten kieroFca chyba w końcu zrozumiał.
Niestety, powrót wcale nie był lepszy... Powiedziałbym - że gorszy. Szanowne husary z biało-czerwonymi chorągiewkami a i nie tylko - robili wszystko, aby pokazać, że to oni są panami tej jezdni. Ciekawostką jest to, że tego nie robią kiedy..... jadę poziomem. A więc jednak poziomek jest bezpieczniejszy.
* co ja mam do tych Lexusów, lub co one mają do mnie?
Po powrocie do domciu pobawiłem się z fotelikiem trochę w SLRze no i wymieniłem klocki w owym wspomnianym tylnym hamplu mechanicznym. Ciutkę minimalnie trze nowy klocek, ale przynajmniej będzie hamować. A za te kilka kilometrów przestanie trzeć.
- DST 140.56km
- Czas 05:36
- VAVG 25.10km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Wycieczka pod Górę Kalwarię
Niedziela, 10 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 0
Ożarów->Warszawa->Raszyn->Sękocice->Konstancin->Góra Kalwaria->Otwock->Wawer->Warszawa->Ożarów
AVG: 25.05 km/h
MAX: 46.77 km/h
AVG CAD: 79
AVG HR: 147
MAX HR: 176
KCAL: 4127
Nie wiem co mnie podkusiło. Miałem nigdzie nie jechać, ale Bartek zaproponował wycieczkę do GK no i jakoś tak "samo się". Zachciało mi się skoczyć, chociaż to było ciutkę szalone. Na biega przełożyłem pedałki z LWB do SLRa, wyjeżdżając sobie przypomniełem o słabym tylnym hamplu no i poleciałem... Szło mi całkiem nieźle, dosyć szybko wrzuciłem '7' i starałem się jej trzymać tak długo jak tylko mogłem... No i mogłem aż do wiaduktu na Łopuszańskiej, gdzie zrzuciłem na... '6'. I nie leciałem na nim za wiele - ot trzymałem tyle ile się dało ćwicząc mięśnie - a że dało się koło 20, więc też tyle szedłem do samej górki.
Pod wiaduktem przy Hynka mała przerwa, szybka regulacja tylnego mechanika no i ruszyliśmy w kierunku na Raszyn. Szło nam naprawdę ładnie, chociaż powiedziałbym, że to był "standard" przelotowy jak dla mnie w tym miejscu i w takich warunkach pogodowo-wietrznych. Troszkę gorzej się zrobiło na drodze do Sękocic, w dodatku spotkaliśmy kilka męskich fujar nadużywających spryskiwaczy do szyb... Widać, że niektórym T100 uderza za bardzo do głupiego łba... Między nóżkami malusie nie wiadomo co, to musi na jezdni udowadniać swoją menszkoszcz...
Po drodze robilismy kilka przystanków na krótkie piciu, ale te zatrzymania niestety nie były zbyt długie. No i w 1/3 trasy jaką pokonwałem zaczęło mi siadać lewe kolano, ale kiedy troszkę odpuściłem z prędkością i pałerem dawanym na pedałki - ból zmalazł a potem zanikł.
Koło 17 bylismy w Wawrze, gdzie nastąpiła krótka przerwa na picie w większej ilości... Dobrze, że wcześniejs pozyłem zabrany z domu jogurcik, więc pałera mi nie brakowało, uzupełniło się to co powinno w nóżkach i jechało mi się zupełnie przyzwoicie. To był dobry ruch z tym jogurtem. :)
Z Wawra wracałem już sam, niestety zaczynało kropić, a kiedy dotarłem do centrum - po prostu padało. Próba przeczkania za elektrociepłownią wolską nie za bardzo pomogła, wręcz przeciwnie - rozpadało się na dobre... Jako że czasu miałem coraz mniej, więc po prostu wsiadłem i ruszyłem do chaty - jednak moje nadzieje, że te opady zaraz przejda okazały się być kompletnie złudne no i dojechałem tak mokry jakbym dopiero co wyszedł z basenu :]
Wycieczkę uważam za udaną, chociaż dystansowo miała być ciutkę krótsza... Tak do setki... A tu wyszło prawie półtorej. Co do stanu nóżek - są gotowe, a po tej wycieczce powinny być w jeszcze lepszym stanie. Pod górki dają radę, pod wiaterek także.
Niestety, na jakieś 1-2km przed chatą tylny hampel przestał kompletnie działac, skończyła się okładzina na ruchomym szczęce, wiec z rana czeka mnie wymienianie na szybko... Dobrze, że mam zapas.
- DST 3.00km
- Czas 00:10
- VAVG 18.00km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Testy LWB
Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 09.06.2012 | Komentarze 0
Ożarów
AVG i MAX brak, bo licznik nie działa
Pod wieczór wyszedłem coś niecoś porobić, chwyciłem wiertarę i... na pierwszy rzut poszło przesuwanie suportu do przodu. 2 otwory znaczy się na blaszce trzymajacej suport. Poszło praktycznie bezproblemowo, nie licząc wiertary i wiertła, które chwilami miały chęć wyskoczenia mi z ręki :P Potem szybka regulacja przerzutki, bo coś tam było nie halo podczas ostatnich kazd i wreszcie to czego się obawiałem nieco, czyli obracanie fotelika, bo był krzywo. Tu było cięzko nieco, musiałem zmienić sposób mocowania na oparciu, udało mi się go przez to minimalnie jeszcze pochylić do tyłu... No i niestety kolejna dziura w belce wzmacniającej tylny trójkąt. Udało sie i fotelik jest w koncu zamocownay równo, zdaje się, że problemem był montaż dolnej części fotelika, który to pewnie się obrócił nieco podczas wywrotki na początku 2011 roku.
Jeśli chodzi o jazdy to jak wiadomo - najtrudniej z ruszeniem. Jeszcze z wpięciem się w SPDy... No ale po chwili już jechałem, już kopałem w te pedałki... I w sumie jechało się super. jak po torze. No i tak ajk to jest ze stalową ramą i dużym rozstawem kół - super amortyzacja względem alu ramy i krótkiej bazy kół w SLRze. Tak mi się spodobała jazda, ze przejechałem z kilka kilometrów robiąc furrorę dookoła ;) Co jak co, o ile SLRa już wiele osób widziało, to LWb jest w pewnym sensie nowością.
Do poprawy:
- zmienić kierę na węższą, albo przyciąć tą co mam... (znowu siłowanie się z klamkami i manetką)
- wydłużyć łańcuch bo brakuje z 10 ogniwek chyba i ciężko z biegami chwilami, nie wchodzą tak jak powinny i łańcuch skacze na zębatkach (oj, nie wiem czy mam taki sam łańcuch, będzie problem chyba)
- pomalować ramkę (oklejenie wszystkie i zdejmowanie osprzętu, brrr...)
- okryć karimatką fotelik
Trochę rzeczy do zrobienia jest, ale rowerek w zasadzie już jeździ. Nie bałbym się chyba na nim pojechać gdzieś na miasto, obym nie spotkał gdzieś na trasie TORÓW, które musiałbym przecinać pod ostrym kątem, jak na Wolskiej... tam SLR jak jest mokro potrafi tracić przyczepność...
- DST 17.48km
- Czas 00:49
- VAVG 21.40km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Do marketu i z powrotem
Piątek, 8 czerwca 2012 · dodano: 08.06.2012 | Komentarze 0
Ożarów<->Warszawa
AVG: 21.20 km/h
MAX: 32.87 km/h
AVG CAD: 76
AVG HR: 127
MAX HR: 157
KCAL: 446
[ten wpis zginął w trakcie wysyłania dzięki zajebistości przeglONdrki Firefox - największego chłamu na świecie, nie licząc IE]
Nie chce mi się go pisać ponownie. Krótko:
- deszcz
- ulewa
- zmoczenie
- testowanie nóżek
- spore obciążenie podczas powrotu z marketu
- do wyregulowania po deszczu hampel mechaniczny z tyłu
Poza tym kupiłem 2 rolki tasmy dwustronnej do zamocowania karimatki na foteliku w LWB i 2 klucze płaskie markowe 10 i 12, bo czasami potrzebuję, a ta '10' co ją mam praktycznie mi nie działa.
- DST 58.74km
- Czas 02:32
- VAVG 23.19km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy i z powrotem przez Komorów + Dolna
Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 06.06.2012 | Komentarze 0
Ożarów->Warszawa->Komorów->Pruszków->Piastów->Ożarów
AVG: 23.11 km/h
MAX: 41.01 km/h
AVG CAD: 79
AVG HR: 137
MAX HR: 165
KCAL: 1637
Rano standardowo, tak jak wczoraj, czyli ile i kiedy się da na '6', jak najwyższa prędkość, ale bez mordowania nóg... Jechało się nieźle, ale jak to kierowcy, znowu zrobili se z rana parking na Łopuszańskiej. To przecież takie wspaniałe miejsce! na wiadukcie i zaraz za nim!
W środku dnia wyskoczyłem na Dolną. Na szczęście było prawie bez korka, więc dało się jako tako szybko przejechać. Jakoś [cenzura] taksiarze nie robili mi też problemów, że jadę ICH EURO-BUSPASEM na Żwirkach i Wigurkach.
Nie chciało mi się jakoś wracać prosto do domu, czułem, że mam jeszcze pałera, więc poleciałem przez Komorów, ale zaraz po wyjściu z górek i pagórków zdecydowałem się trzymać '7'. I krótko i szczerze mówiąc: "zaje...ć nogi". Co mi sie chyba nawet udało. A one i tak mają jutro wolne, więc sobie odpoczną do piątku, a w piątek też nie wiem czy nie będą odpoczywały... Tak czy owak droga do Komorowa była bardzo szybka, ale potem energii jakby zbrakło niestety... Za to wiadukt za Piastowem pokonałem po asfalcie jakoś tak z niechęci do hamowania i manewrowania... "biedni kierowcy" musieli sobie zrzucić bieg i grzecznie poczekać aż przejadę :P Chociaż i tak NIKT nie patrzył na podwójną ciągłą i wszyscy mnie po niej wyprzedzili :P