Info
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Nie mam rowerów...Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2017, Wrzesień2 - 0
- 2017, Sierpień2 - 0
- 2017, Lipiec9 - 0
- 2017, Czerwiec18 - 0
- 2017, Maj12 - 0
- 2017, Kwiecień1 - 0
- 2017, Marzec3 - 3
- 2016, Grudzień3 - 0
- 2016, Listopad2 - 0
- 2016, Październik6 - 1
- 2016, Wrzesień14 - 0
- 2016, Sierpień22 - 3
- 2016, Lipiec18 - 0
- 2016, Czerwiec21 - 0
- 2016, Maj23 - 2
- 2016, Kwiecień13 - 0
- 2016, Marzec12 - 0
- 2016, Luty6 - 0
- 2015, Grudzień3 - 0
- 2015, Listopad5 - 0
- 2015, Październik25 - 0
- 2015, Wrzesień26 - 0
- 2015, Sierpień20 - 0
- 2015, Lipiec22 - 0
- 2015, Czerwiec30 - 0
- 2015, Maj30 - 0
- 2015, Kwiecień25 - 0
- 2015, Marzec24 - 0
- 2015, Luty24 - 0
- 2015, Styczeń17 - 0
- 2014, Grudzień17 - 0
- 2014, Listopad22 - 0
- 2014, Październik24 - 0
- 2014, Wrzesień26 - 0
- 2014, Sierpień25 - 0
- 2014, Lipiec30 - 0
- 2014, Czerwiec29 - 0
- 2014, Maj29 - 0
- 2014, Kwiecień24 - 0
- 2014, Marzec25 - 0
- 2014, Luty16 - 0
- 2014, Styczeń10 - 0
- 2013, Grudzień22 - 0
- 2013, Listopad24 - 0
- 2013, Październik20 - 0
- 2013, Wrzesień15 - 0
- 2013, Sierpień20 - 1
- 2013, Lipiec19 - 0
- 2013, Czerwiec27 - 0
- 2013, Maj15 - 0
- 2013, Kwiecień6 - 1
- 2013, Marzec1 - 0
- 2012, Grudzień3 - 0
- 2012, Listopad20 - 0
- 2012, Październik25 - 4
- 2012, Wrzesień21 - 1
- 2012, Sierpień22 - 0
- 2012, Lipiec19 - 0
- 2012, Czerwiec23 - 0
- 2012, Maj22 - 0
- 2012, Kwiecień10 - 0
- 2012, Marzec1 - 1
- 2011, Październik7 - 0
- 2011, Wrzesień14 - 6
- 2011, Sierpień14 - 1
- 2011, Lipiec15 - 5
- 2011, Czerwiec27 - 2
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień14 - 0
- 2011, Marzec1 - 0
- 2011, Styczeń2 - 0
- 2010, Listopad6 - 0
- 2010, Październik16 - 0
- 2010, Wrzesień16 - 1
- 2010, Sierpień27 - 0
- 2010, Lipiec18 - 0
- 2010, Czerwiec19 - 0
- 2010, Maj6 - 0
- 2010, Kwiecień15 - 0
- 2010, Marzec11 - 0
- 2009, Grudzień1 - 0
- 2009, Październik12 - 1
- 2009, Wrzesień27 - 0
- 2009, Sierpień18 - 0
- 2009, Lipiec22 - 0
- 2009, Czerwiec22 - 0
- 2009, Maj20 - 0
- 2009, Kwiecień18 - 0
- 2009, Marzec7 - 0
- 2009, Luty3 - 0
- 2009, Styczeń8 - 0
- 2008, Grudzień4 - 0
- 2008, Listopad1 - 0
- 2008, Październik9 - 1
- 2008, Wrzesień15 - 1
- 2008, Sierpień15 - 0
- 2008, Lipiec23 - 0
- 2008, Czerwiec19 - 0
- 2008, Maj26 - 0
- 2008, Kwiecień26 - 4
- 2008, Marzec17 - 0
- 2008, Luty10 - 0
- 2008, Styczeń6 - 0
- 2007, Grudzień1 - 0
- 2007, Maj3 - 0
- 2007, Kwiecień2 - 0
- 2007, Marzec4 - 0
- 2007, Luty1 - 0
- 2007, Styczeń5 - 0
- DST 43.37km
- Czas 01:46
- VAVG 24.55km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy i z powrotem - przez Komorów
Wtorek, 4 września 2012 · dodano: 04.09.2012 | Komentarze 0
Ożarów->Warszawa->Komorów->Pruszków->Piastów->Ożarów + Nocny Marek
AVG: 24.40 km/h
MAX: 40.03 km/h
AVG CAD: 80
AVG HR: 145
MAX HR: 169
KCAL: 1257
Pałer. Po prostu już dzisiaj powrót na rowerku był pałerny. Spokojnie jechałem tyle ile chciałem, na tym biegu co chciałem i z taką prędkością jaką chciałem. I tam gdzie spodziewałem się mniej - jechałem szybciej niż wczoraj. Np na Krakowskiej tam gdzie wczoraj widziałem 32 - dzisiaj było 35 nawet. Pewnie to kwestia wiaterku, ale też spieszyło mi się w pewne miejsce je zobaczyć i jakoś tak miałem chęć dołozyć jeszcze nogom, sprawdzić co one mogą po tym Pomorzu, czy naprawdę faktycznie jest lepiej czy mi się tylko wydaje. I jak się okazało - nie wydaje mi się - jedzie się lepiej niż przed wyjazdem do Szczecina. Nogi pracują tak jak powinny, dopiero teraz są na szczycie swoich możliwości i czuć co potrafią. A potrafią wiele - np zostawić daleeeko w tyle zwyczajnego MTBowca/krossa tak jakby stał w miejscu :D Oczywiście i niestety szoszonek jadący na kolarce co to na wadze nie przesunie wskazówki powyżej 10kg wyprzedzi mnie tak jakbym to ja się czołgał, ale mój rowerek z obciążeniem codziennym waży 2.5x tyle co jego... :]
Czeka mnie też regulacja tylnego hampla, zaczyna brakować nieco ciągu na klamce. Dzisiaj tez udało mi się naoliwić nieżłym smarem penetrującym łańcuch i chyba już tak nie zgrzyta jak wcześniej... :) Chociaż i tak za jakiś czas czeka mnie wymiana i jego i kasety :/
- DST 42.65km
- Czas 01:42
- VAVG 25.09km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy i z powrotem - przez Komorów
Poniedziałek, 3 września 2012 · dodano: 03.09.2012 | Komentarze 0
Ożarów->Warszawa->Komorów->Pruszków->Piastów->Ożarów
AVG: 24.84 km/h
MAX: 39.89 km/h
AVG CAD: 80
AVG HR: 146
MAX HR: 174
KCAL: 1248
Już wiem, że pow¶ót 2 dni temu z zachdoniego mógł być ciężki z powodu niskiego ciśnienia w tylnym kole. Dzisiaj rano podpompowałem do >6 artm i było o wiele lepiej, ale i tak z rana nie byłem w stanie pociągnąć tyle ile bym chciał - chyba jakaś mała blokada w nogach, albo co. Za to po pracy postanowiłem uderzyć przez Komorów i jeszcze na wyjeździe stwierdziłem jakieś niewielkie ocieranie na przednim hamulcu, które jednak jakby zanikało po drodze, albo się znacznie zmniejszyło. Tak czy inaczej - pędziłem przed siebie ze standardowymi prędkościami przelotowymi w odpowiednich miejscach, co ciekawe bezproblemowo wyciągając z nóżek tyle ile chciałem. Po prostu pałer jeśli chodzi o przyspieszenie, chociaż juz przy maksymalnych przelotowych to przyspieszenie gasło nieco. także sądzę, że Pomorze mi dobrze zrobiło jeśli chodzi o możliwości i wydajność mięśni nóg, mam tylko nadzieję, że to nie zniknie przez okres zimny w ciągu roku :]
Poza tym coś jest nie tak z fotelikiem, jakoś tak dziwnie się przechylił na prawo i to chyba mi się nie wydaje i przez to dosyć dziwnie mi się jedzie - muszę to sprawdzić.
Poprawiłem też umiejscowienie bloków SPD w Bontragerach, jutro zobaczę czy to pomogło i czy da się w tych butach obecnie jeździć czy nie. MT41 mają już dobre czasy za sobą, rozpadają się i serdecznie chyba mają dosyć przeciążeń jakie im zapewniałem podczas pobytu na Pomorzu ;)
- DST 29.04km
- Czas 01:31
- VAVG 19.15km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Wicka przez łebę do Gdyni a potem PeKaPem do Warszawy
Sobota, 1 września 2012 · dodano: 01.09.2012 | Komentarze 0
Wicko->Łeba...Gdynia->Warszawa Zachodnia->Ożarów
AVG: 19.07 km/h
MAX: 35.96 km/h
AVG CAD: 74
AVG HR: 122
MAX HR: 155
KCAL: 757
Nie wiem skąd sigmo-szajs bierze ilość kcal, ale tym razem to przesadził na ostro... Raptem 757 po przelocie z Wicka do Łeby + z Wawy do Ożarowa? Chyba jakiemuś OMC programyszcie liczników coś się uwidziało... Człowiek wydala ile może, prawie na maksa, a zostaje podsumowany jakby nic nie robił. Mimo, że pot się leje, ledwo się zyje, organizm ledwo co żyje... Ech.
Z Wicka się jechało w miarę przyjemnie. Gdyby jeszcze nie ten podjazd na początku, bez rozgrzania... No a potem to już prosta, z niewielkimi podjazdami i zjazdami, przelotowa raczej powyżej 20-25.
W Gdyni - wiadomo proste, ale i z pagórkami, także taką więęększą, koło Domu Marynarza... "1" ledwo wystarczała, a gdybym miał tam na bagażniku jeszcze te 8 kg oddane kilka dni wcześniej na poczcie, to by było jeszcze gorzej.
Z dworca zachodniego jechało mi się średnio. Dziwnie nawet - bo nogi miały pałera na ruszanie i przyspieszanie jako takie, ale potem brakowało już im siły na wspięcie się do średniej przelotowej, mimo, że to już Mazowsze i płasko. Coś mi się wydaje, że przeciążyłem mięśnie i muszą odpocząć, no i pewnie brakuje im nieco dodatków zapewniających pałera... Czas się zregenerować...
P.S. ODO SLRa: 7.488km.
- DST 109.60km
- Teren 2.00km
- Czas 05:36
- VAVG 19.57km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Jarosławca do Wicka
Czwartek, 30 sierpnia 2012 · dodano: 30.08.2012 | Komentarze 0
Z Jarosławca do Wicka
AVG: 19.51 km/h
MAX: 49.02 km/h
AVG CAD: 75
AVG HR: 126
MAX HR: 159
KCAL: 3046
Z rana ruszyliśmy w kierunku na UStkę dokąd udało nam się w miarę szybko dojechać po drodze tylko stając na kilka chwil tu i tam. Niestety podczas tego etapu podróży ciągnąc jak się tylko da do przodu, nieco przeceniełem swoje siły no i w okolicach 50 kilometra nastąpił kryzys. I to na tyle znaczny, że jedyne co chciałem po dowolnym zatrzymaniu się - to paść na glebę i poleżeć... Na szczęście udało mi się zmobilizować dzięki pewnym niedawnym wspomnieniom... Zapominając o teraźniejszych problemach, myśląc o pewnych interakcjach personalnych udało mi się osiągnąć prawie normalne przelotowe, a na jakimś fajnym zjeździe - 49 km/h. :)
Poza tym okazuje się, że mam chyba dwuślada i jutro z rana czeka mnie sprawdzenie stanu rzeczy, a przy okazji na pewno trzeba będzie na nowo ustawić tylny hampel... W końcu już za chwileczkę "rozsądne" ograniczenia prędkości w Sopocie :PPPPP
- DST 89.60km
- Teren 15.00km
- Czas 04:50
- VAVG 18.54km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Sarbinowa do Jarosławca
Środa, 29 sierpnia 2012 · dodano: 30.08.2012 | Komentarze 0
Sarbinowo->Wicie->Jarosławiec
AVG: 18.49 km/h
MAX: 49.86 km/h
AVG CAD: 72
AVG HR: 123
MAX HR: 169
KCAL: 2482
A nawet wiele nie pamiętam bo jechałem wczoraj... Na pewno jechało się paskudnie po piachu, paskudniej jeszcze bardziej po piachu na jakiejś drodze okalającej jakieś tereny wojskowe, i te meszki i w ogóle... Za to było kilka fajnych zjazdów i jeden taki dłuuuższy, na którym udało mi się polecieć owe 50 km/h. No i rano wysłałem w Mielnie paczkę do domu z częścią swoich rzeczy co na pewno chwilami dodało mi skrzyyydeł ;)
Wieczorkiem szukaliśmy jeszcze drogi do Ustki, ale ze wględu na zamkniętą bramę terenu wojskowego ;> nie udało nam się na nią dostać i zmuszenie byliśmy zakończyć dzień w jakimś ośrodku wypoczynkowym w mikro-domku, gdzie ledwo co dało się ulokować 3 rowery poziome i nas... Zresztą ja sam kładąc się spać w łóżku piętrowym czułem się jakbym się kładł do trumny :[
- DST 80.60km
- Teren 15.00km
- Czas 05:02
- VAVG 16.01km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Rewala do Sarbinowa
Wtorek, 28 sierpnia 2012 · dodano: 28.08.2012 | Komentarze 0
Rewal->Kołobrzeg->Ustronie Morskie->Sarbinów
AVG: 16.00 km/h
MAX: 35.23 km/h
AVG CAD: 70
AVG HR: 114
MAX HR: 151
KCAL: 2147
Dzisiaj po raz pierwszy od dłuzszego czasu, SLR uczył się jeździć w terenie... Co nie idzie mu najlepiej ze względu na brak jakiejkolwiek amortyzacji :] W dodatku część trasy do Kołobrzegu wiodła nad brzegiem morza, tuż opodal jakichś jednostek wojskowych, gdzie ktoś oszczędził ile się dało i zamiast asfaltu czy zwyczajnego szutru lub czegokolwiek normalnego, wsadzil.... cywilizowane kocie łby. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć jak się po tym jedzie na rowerze? A jak się po tym jedzie na rowerze obładowanym na maksa bagażem? W dodatku bez jakiejkolwiek amortyzacji, czegokolwiek co mogłoby zmniejszyć drgania wywoływne przez uderzanie twardo napompowanych kół o kolejne kamienie?
Na szczęście obiadek w Kołobrzegu zrekompensował nam owe pewne "niedogodności" w podróży i w kolejną część trasy udaliśmy się już w zdecydowanie lpszym humorze... Chociąż ten został nam i tak popsuty przez... lemmingi. Jeśli ktoś nie kojarzy - była taka gra komputerowa, w której ratowało się te biedne zwierzątka przed zagładą, a one same miały tendencję chodzenia wszędzie tam gdzie nie powinny - spadania w przepaście, włażenia w ogień i dokonywanie innych prób pozzbawienia się życia w sposób zbiorowy ;) W opisywanym przeze mnie przypadku, lemmingami są... PIESI. Oni nie patrzą na promenadzie czy na drodze szybkiego ruchu, czy na ścieżce rowerowej gdzie idą... Nie oglądają się za siebie, wchodzą na drogę bez rozejrzenia się i sprawdzenia czy tam z boku nie nadciąga jakiś rower. Dla takiego pieszego lemminga najważniejsze jest... iść/przejść. Dzisiaj o mały włos a pozbawiłbym nóg lub je połamał pewnej niemądrej, która idąc po DDR stwierdziła w pewnej chwili, że jednak skręci z jej pawej strony na lewą... Inna baba weszła mi pod koła na jezdni, nie obyło się bez ostrego hamowania i kolejnej reprymendy... O tym co się dzieje na promenadzie pisać nie będę, bo tam wiadomo... Pieszy ma prawo być. Mimo to, skoro owa prommenada jest dopuszczona do ruchu rowerowego, to na litość... Rozglądajcie się lemmingi!
- DST 105.29km
- Czas 05:23
- VAVG 19.56km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Z Goleniowa do Rewalu
Poniedziałek, 27 sierpnia 2012 · dodano: 27.08.2012 | Komentarze 0
Goleniów->Wolin->Kamień Pomorski->Rewal
AVG: 19.53 km/h
MAX: 35.82 km/h
AVG CAD: 76
AVG HR: 127
MAX HR: 161
KCAL: 3030
Nie jechało mi się dzisiaj początkowo najlepiej, w zasadzie to tylko pierwsze 30-40km przejechałem jako tako, a potem zaczęły się schody... Coraz gorzej i gorzej i gorzej... I dopiero w Kamieniu Pomorskim jakoś tak sprawdziłem stan ogumienia z tyłu i... Kiszka. Nie wiedziałem nawet kiedy ją złapałem, ale to co znalazłem w oponie świadczyło o tym, że musiała to być jakaś menelownia obok naszego przejazdu, albo jakieś wysypisko na drodze po porozwalanych butelkach. Trudno powiedzieć. Tak czy inaczej po zmianie dętki z Kenda na GEAX (?!) wsiadłem na rower i... ten nagle zaczął pode mną latać :D Wreszcie dało się jechać, przyspieszać i zrobiło się znacznie przyjemniej. No i prędkość podskoczyła znacznie, udawało mi się odpalać nawet '6' a na zjazdach wchodziła i '7' co jak na wczorajszy i dzisiejszy dzień jest ewenementem naszych możliwości.
Cóż, na trasie pojawiły się poza szkłem także i pagórki, dłuuuższe zjazdy (te po zachodniej stronie Odry były jednak bardziej strome i krótsze) i oczywiście dłuuugie podjazdy, których chwilami nie widać, a które czuć na nogach. Nie powiem, żeby pokonywanie ich szło mi super, ale w porównaniu z zeszłym rokiem jest o wiele lepiej. Wiem kiedy zrzucać bieg i kiedy go włączać.
A skoro już wspomniałem o polskich i niemieckich drogach :>>>... Naprawdę zacząłem marzyć o Żółtku... Nie chodzi mi jednak tylko o to, że jest w pełni amortyzowany i pewnei z łatwością pokonywałby te uciążliwe grajdoły po polskiej stronie... Jestem pewien, że w swoim kuferku na pewno schowałby mniej i na pewno LŻEJSZYCH rzeczy. A niestety, ale chyba po raz kolejny przesadziłem z ilością zabieranych rzeczy i każdorazowe zabieranie i ładowanie tego to jest po prostu męczące... Pomijając już fakt, że ten bagażnik jaki mam nie najlepiej się spisuje pod takim obciążeniem i się normalnie gnie, jakby był z plastiku, przy każdej zmianie kursu, skręcie itede.
I na koniec - wymieniałem ostatnio 2 bakterie w SigmieSzajsu - w pulsometrze i w liczniku kadencji, a teraz kończy mi się bakteria w samym liczniku... Rok czasu baterii - a w byle BC1200 od chwili kkupna licznika do zmiany baterii minęły 4 (cztery!) lata. Nawet nie ma co komentować :/
Regulacja: no jak są zjazdy a i jest obciążenie to wiadomo, że więcej idzie okładzin klocków hamulcowych - musiałem podregulować delikatnie tył.
- DST 54.31km
- Czas 03:07
- VAVG 17.43km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Ze Szczecina do Goleniowa
Niedziela, 26 sierpnia 2012 · dodano: 26.08.2012 | Komentarze 0
Szczecin->Goleniów
AVG: 17.38 km/h
MAX: 45.93 km/h
AVG CAD: 69
AVG HR: 117
MAX HR: 179
KCAL: 1445
Prędkośc maksymalną uzyskalem "nożnie" podczas jednego z kilku wyścigów w jakich brałem udział dzisiaj rano przed zakończeniem Zlotu :) To był drugi wyścig, ścigałem się z kimś no i jakoś tak po zdeprymowaniu przeciwnika wrzuciłem '8' i na liczniku pojawił się takki jakiś wysoki wynik... Co prawda potem łapałem oddech przez kilka chwil, ale ten wyścig był mój, a reakcja SLRa na pałer jaki mu dałem, również była odpowiednia... Ach, gdyby tak jeszcze mieć lepszy organizm do takich zabaw... ;)
Po zakończeniu zlotu udaliśmy się DDRkami w stronę Wolina. Męczyliśmy się katowaliśmy maszyny polbrukiem i innymi grajdołami, aż wyjechaliśmy na zdawałoby się głaski asfalt... Taaa... Polskie drogi... W zasadzie przez następne kilkadziesiąt kilometrów nie spotkałem kawalka asfaltu, który nie miałby ani jednej dziurwy, uszczerbku, czy wyrwy gdzieś..
Jeśli chodzi o Goleniów to nie było go w planie, ale że robiło się już późno, a i byliśmy zmęczeni (zwłaszcza ja i moje lewe kolano), więc zdecydowaliśmy się a postój w tym miasteczku. A jutro czeka nas Kamień Pomorski i prawdopodobnie Rewal bądź Trzebiatów.
- DST 6.72km
- Czas 00:22
- VAVG 18.33km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Szczecin - ognisko
Sobota, 25 sierpnia 2012 · dodano: 25.08.2012 | Komentarze 0
Szczecin
AVG: 17.77 km/h
MAX: 31.74 km/h
AVG CAD: 68
Wyjazd do marketu po kiełbę i potem na ognisko. Ja nie powiem, ale to co było i co się działo podczas tych przejazdów to mordęga... Moje biedne kolana i nóżki dawały sobie ledwo co radę, ale dawno nie odebrałem tylu informacji bólowych od nich w trakcie jazdy :[ Naprawdę musiałem przedobrzyć na tym wyjeździe do Niemiec na tych wzgórkach i pagórkach... Nie dziwię się temu: wdrapywanie się na podjazdach z V przekraczającą 25 km/h, pogonie za szoszonkami i innymi Antonami to jednak wyczerpująca sprawa...
Boję się tylko tego, że jutro czeka mnie wyjazd gdzieś na północ i z kondycją może być kiepsko... :/ Obawiam się o swoje kolanka nieco, więc będę musiał się chyba zaopatrzyć w jakieś żelki, aesciny i koniecznie suplemntować się arthronem complexem nieco częściej i w większych dawkach... Póki co kolanko lewe nie boli, nie czułem go podczas wieczornych rajdów ogniskowych, ale nie chcę aby mi padło gdzieś na trasie... :[
Jeśli chodzi o SLRa to chyba za mocno dokręciłem mu ostatnio stery. Pomorze pewnie jeszcze objadą, ale potem czeka mnie pewnie wymiana. Hample o dziwo dają radę, niewielka wczorajsza regulacja dobrze zrobiła tylnemu. Muszę pomyśleć o wsadzeniu piłeczki tenisowej pod oparcie fotelika z tyłu - ponoć wprowadza "element amortyzujący" do sztywniaka... ;)
- DST 91.52km
- Czas 04:26
- VAVG 20.64km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Szczecin i duża pętla - wycieczka
Sobota, 25 sierpnia 2012 · dodano: 25.08.2012 | Komentarze 0
Szczecin<->Niemcy
AVG: 20.63 km/h
MAX: 53.23 km/h (rekord SLRa!)
AVG CAD: 69
Wspaiała wycieczka. Nie ma co... Dała mi ona do wiwatu, a ja z kolei dawałem do wiwatu nogom... W rezultacie w połowie wycieczki zoreintowałem się, że o ile praktycznie zawsze jestem z przodu peletonu, a często nawet pierwszy a prowadzącym, to potem nie starczy mi pewnie sił na powrót... Na szczęście starczyło, ale chwilami było mizernie, zwłaszcza pod koniec, przed granicą prawie, gdzie po dłuuuugim zajefajnym zjeździe, przy próbie wjechania na"krótki" podjazd, okazało się, że moje nogi chcą urlopu, a ciałko już też nie wyrabia... ;)
Nie powiem, górki były chwilami stromiaste, ale te wspaniałe zjazdy rekompensowały wszystko... Zwłaszcza zjazd już po polskiej stronie, gdzie dało się utrzymać >40 bez pedałowania, a z dopedałowywaniem padł właśnie rekord SLRa... MIzerny co prawda, ale z przodu ustawiony jest przecież blat 39, przygotowany właśnie na owe pagórki, także cóż... Ale i tak jechało się fajnie, chociaż.... Mimo wszystko wolę niemiecką stronę gdzie praktycznie byłem pewien na 200%, że nikt tam nie zostawił jakieś wyrwy, albo źle obliczył pochylenie czy krzywiznę zakrętu :P Właśnie... po niemieckeij stronie wyrw ani dziurw NIE MA. Są łaty, ale te łaty są takie, że nawet jadąc z pełną prędkością na SLRze praktycznie tego się NIE CZUJE. można wyczuć inną nawierzchnię po innym hałasie gum, ale nie ma żadnych wstrząsów - nai przy najeżdżaniu na łatę ani przy zjeżdżaniu z niej. Ale nie spotkałem ani jednej dziurwy jako takiej! Ich tam chyba w ogóle nie ma!
A u nas? Kilka kilometrów z agranicą, po wyhamowaniu z rekordowej prędkości... dziurwy, wyrwy, załamania... Wiocha. :(
No i te DDR niemieckie. ASFALTOWE w większości, takie, że przejazd nimi to czysta przyjemność. Sądzę, że włodarze z Polski powinni się tam przejechać na kilka dni i potem pojeździć po stolycy... Gdzie po prostu nie da się przejechać w wielu miejscach. A w Niemczech? Byle przystanek autobuwosy ma zjazd na niego z obu stron chodnika!!! Wszystko przemyślane!
Przy okazji pogoniliśmy z Raffim szoszonków :D Biedulki... No ale rozgrzewali się dopiero co, też jechali do Niemiec... No a my, z bagażami, z rowerami ważącymi 2x tyle co ich nie z abardzo byliśmy w stanie ich pogonić po gorkach, także po jakichś 2-3 kilometrach musieliśmy odpuścić, ale szło się całkiem fajnie w tunelu aero za nimi ;)
A teraz to... Siedzę i zdycham. Nogi mi padły w zasadzie i należy im się odpoczynek... Oby w poniedziałek były w stanie dać z siebie jeszcze więcej niż dzisiaj... W końcu po to dzisiaj dostały łomot ;)