Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi storm z miasteczka Ożarów Mazowiecki. Mam przejechane 57655.94 kilometrów w tym 214.70 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.31 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Nie mam rowerów...

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy storm.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

SLR

Dystans całkowity:16496.59 km (w terenie 32.20 km; 0.20%)
Czas w ruchu:754:57
Średnia prędkość:21.85 km/h
Liczba aktywności:458
Średnio na aktywność:36.02 km i 1h 38m
Więcej statystyk
  • DST 42.16km
  • Czas 01:50
  • VAVG 23.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

_

Wtorek, 28 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 0

Ożarów->Warszawa->Komorów->Pruszków->Ożarów
AVG: 22.97 km/h
MAX: 40.36 km/h
AVG CAD: 75
AVG HR: 126
MAX HR: 161
KCAL: 1027

Niestety, ale mimo dnia przerwy w jeżdżeniu moje nózki nie wróciły jeszcze do swojej normy, więc wyniki są takie jakie są, czyli dosyć marne. Czekam na ich powrót. Póki co doszła paczka z nowym boomem do SLRa oraz z zagłówkiem, muszę je zamontować. A jeśli chodzi o SLRa prowadzi się super. Stabilnie nawet przy niższych prędkościach, dzisiaj przeżył prawdziwe obciążenie zakupami z reala i mimo to dawał radę :)


Kategoria SLR


  • DST 250.89km
  • Czas 09:46
  • VAVG 25.69km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

_

Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 26.06.2011 | Komentarze 2

Ożarów->Warszawa->Łochów->BROK->Wyszków->Radzymin->Warszawa->Komorów->Pruszków->Piastów->Bronisze->Warszawa->Ożarów
AVG: 25.65 km/h
MAX: 42.68 km/h
AVG CAD: 79
AVG HR: 135
MAX HR: 167
KCAL: 6282

REKORD!!! Po raz pierwszy w życiu, przekroczyłem 250 km zrobionych w ciągu 1 dnia. Jest to moje drugie "dwieście" zrobione w jeden dzień, poprzednie miało miejsce 3 lipca 2009 roku :D
A zaczęło się rankiem, kiedy podjechałem na Ochotę po Bartka. Potem do Czerniakowskiej, zbiórka z Francem i Makenzen i podróż na Pragę, gdzie odbiliśmy w Żołnierską a potem na Wołomin. Tą drogę pamiętam doskonale, więc w odpowiednim miejscu wykręciliśmy na wschód i... zaczęło sie podróżowanie małymi bocznymi dróżkami przechodzącymi przez coraz to mniejsze wioski, na wschód. Szło nam całkiem dobrze, a przyspieszyliśmy, kiedy zamieniłem długie mokrawe spodnie na suche krótkie. To było to. No i drugim problemem z jakim przyszło mi się zmierzyć był jak mi się zdawało "5" bieg, dla nas najważniejszy, na którym w normalnych okolicznościach wyciągam obecnie od 26 do 32 km/h. A tu tymczasem skakał mi, zupełnie nie wiedziałem dlaczego. Jakoś tak dziwnie bo niezależnie od dołków i długości przekręconej łańcucha. Także bezpośrednie oględziny przerzutki i łańcucha nic nie wykazały, więc mimo wszystko jechaliśmy dalej, i mimo że korby mi skakały trzymałem "5"... Aż ucichło. Dopiero gdzieś za kolejną wioską przypomniałem sobie, że to jest nowa przerzutka, nowa linka... Wyciągnęła się w trakcie operowania nią, ma za sobą setki zmian przełożeń, więc skoro chce zrzucać bieg w dól to wystarczy ją podkręcić. Co też zrobiłem na kolejnym postoju. I pomogło, od tamtej pory, aż do powrotu do domu wszystko działa tak jak powinno, jedyne problemy ze skakaniem łańcucha były związane już z kręceniem korbami na wyrwach.
Do Broku dojechaliśmy około 14:05, zjedliśmy obiadek w knajpce przy rynku, i po sfoceniu zamkniętego ośrodka wypoczynkowego, gdzie ongiś byłem kilka razy, oraz przerobionego ośrodka kablowskiego na jakieś oazowisko - ruszylismy z powrotem. Tym razem jednak zdecydowaliśmy się na drogę przez Wyszków. To był dobry pomysł, troszkę gorzej było z wykonaniem, po zaraz po wyjeździe na Wyszków, okazało się, że stoi tam OLBRZYMI KOREK. Aż do samego wyjazdu na drogę ekspresową. Musielismy się przez niego przebić do Wyszkowa no i wreszcie po zjechaniu z DE odpoczęliśmy na jakiejś stacji i ruszyliśmy dalej, przez moment jadąc nawet DE, ale po kilku kilometrach zjechaliśmy na drogę serwisową i nią klucząc dotarliśmy pod Warszawę. a tu oczywiście kolejny MEGAKOREK aż do Marek... I oczywiśćie kupa palantów, która nie wie, jak ma jechać i gdzie zrobić miejsce dla jednośladów... Dwóch pacanów musiałem osobiście "pomacać" po burtach, aby zrozumieli pewne sprawy, za co jeden z nich mnie mocno obtrąbił. Kretyn i burak, ale to normalne dla warszawiakufff. I wtedy, gdzieś z boku pojawił się szoszon :D Pierwszy go zauważyłem, ostrzegłem kolegów (wyścig!!!) i... zaczął się wyścig. Szoszonek odpadł po tym jak przy >38 km/h przegrał wyścig ze mną między samochodami, a potem kompletnie się poddał jak podjechałem mu z boku pod kierowniczkę krzycząc: "pochyl się! pochyl się!" - w domyśle - będziesz jechał jeszcze szybciej... Biedny. Chciał być tak nisko jak się da, tak jak my... Niestety... Siedzisko najwyższego z naszych rowerów poziomych bylo na max 45cm, ;) Więc bidulek szans na prostej po prostu nie miał ;)
W centrum Warszawy mieliśmy się rozdzielić, na liczniku miałem ok. 205km, ale przypomniały mi się czasy, jak zrobiłem te 238km jednego dnia... Gdybym pojechał prosto do domu, miałbym może 220-222km. Zabrakłoby mi dosłownie kilku kilosów do wyrównania rekordu... Pomyślałem więc, że odprowadzę się z kumplami Jana Pawła II i skoczę przez Komorów. I tak zrobiłem. Niestety po wyjeździe na Bronisze przez Piastów okazało sie, że mam jakieś 234 km, do domu z max 4km, więc może wykręcę max 240km... Mało trochę, bo zamarzyło mi się nagle mieć nie 240km, ale 250 :D Także zamiast skręcać w lewo na Ożarów, odbiłem w prawo, na Warszawę... I doleciałem aż do Elektrociepłowni na Woli, po czym w chwili kiedy stuknęło 240, wykręciłem z powrotem na Ożarów... I tym sposobem w chwili podjechania pod bramę, dostałem >250km :)
Podsumowując: baaardzo fajna wycieczka. Pobiłem kilka swoich rekordów... Mam zjechane OBA kolana, boli mnie kark od trzymania głowy pionowo, i mam ochotę zalec w łóżeczku... ;)
Najciekawsze jest jednak to, że o ile przy 160-180 km przebiegu odczuwałem swego rodzaju drobne kryzysy napędu, tak po dotarciu do korka w Markach i wjeździe do Warszawy, nagle dostałem KOPA energetycznego, miałem extra starty na światłach i czułem się jak nowy. Mam nadzieję, że jak im dam odpocząć z dzień, to odwdzięczą sie lepszą pracą w przyszłości w tym sezonie :)


Kategoria Regulacje, SLR


  • DST 40.78km
  • Czas 01:39
  • VAVG 24.72km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

_

Sobota, 25 czerwca 2011 · dodano: 25.06.2011 | Komentarze 0

Ożarów->Warszawa->Komorów->Pruszków->Ożarów
AVG: 24.60 km/h
MAX: 46.64 km/h (Łopuszańska z dokręceniem)
AVG CAD: 80
AVG HR: 133
MAX HR: 150
KCAL: 1034

Pojechałem do roboty dodać pamięci RAM do jednego z serwerów. Droga do była całkiem znośna, jechało się przyjemnie, dokuczał nieco wiatr, no i byłem i jestem jeszcze wyżyłowany po wyjazdach - wczorajszym i przedwczorajszym... Dlatego starałem się oszczędzać na tyle ile się da, ale nie wyszło mi to najlepiej chyba. na szczęście ruch był dość mały, więc uniknąłem korków, blaszki też nie stały gdzie popadnie, ale jednak mogłyby się ruszać z tego zielonego szybciej. Droga z powrotem miała być szybsza, ale... wiaterek robił co tylko mógł aby mnie zatrzymać i niestety, ale udawało mu się... O ile były miejsca gdzie trzymałem 32-34 km/h tak zaraz po Warszawie zaczęły się schodki... I to coraz większe, ciągnące się do Pruszkowa, a potem do Piastowa... I do Ożarowa... Dopiero u siebie udało mi się powrócić do standardowej prędkości przelotowej, ale też tylko na moment... I znów wiaterek... Także pogoda była kiepska.
W planie na dzisiaj mam jeszcze skrócenie rury kierownicy, a potem czeka mnie próba regulacji hamulca hydraulicznego z przodu, bo jednak minimalnie ociera... Minimalnie, ale jednak słychać podczas jazdy. Niby nie przeszkadza i wiele nie szkodzi, ale. Jest. Nadto ze względu na założenie materaca na fotelik zmniejszytłem o około 1cm odległość tyłka od supportu, więc czeka mnie mała próba wyciągnięcia o ten 1cm rury booma z ramy... Oby się udało i to bez szwanku dla napędu i ramy potem. Wolałbym aby nic mi wyleciało podczas jazdy :]
Aha i jeszcze ważna kwestia - po ząłożeniu przedniej przerzutki skończyło się zlatywanie łańcucha z blatu :) I to nawet tam, gdzie robotniczkowie zrobili wszystko, aby było nierówno, czyli w miejscu skrzyżowania Kleszczowej z Al.Jerozolimskimi.


Kategoria SLR


  • DST 74.21km
  • Czas 04:05
  • VAVG 18.17km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

_

Piątek, 24 czerwca 2011 · dodano: 24.06.2011 | Komentarze 0

Ożarów<->Warszawa (WMK)
AVG: 18.10 km/h
MAX: 39.95 km/h (gdzieś na trasie podczas WMK?)
AVG CAD: 66
AVG HR: 117
MAX HR: 164
KCAL: 1627

Z domu wyjechałem dobrych kilkanaście minut po 17, więc spieszyłem się i to dość bardzo, aby zdążyć na rozpoczęcie Masy,a przynajmniej ją złapać zanim opuści Stare Miasto. Udało mi się to w 100%, dojechałem na czas, chociaż przynajmnie z raz przeleciałem na czerwonym świetle... Całe szczęście, że Warszawa byla maksymalnie wyludniona, nikt na mnie nie potrąbił, nikt nie zajechał drogi, nikt celowo nie zrobił sobie koreczka... Wyjątkowo poleciałem via Wolska - Solidarności... W okolicach zajezdni przy PDT spotkałem jakiegoś cyklistę, które czerwone świaŧło nie obowiązuje, wszak najlepiej się robi "stójkę" na środku skrzyżowania na oczach wszystkich kierowców, którzy widzą bezczelność jednego rowerzysty - a tracą na tym wszyscy inni...
Ze względu na odmienne chęci niż zazwyczaj, popalone mięśnie, porozwalane kolana etc, nie brałem udziału w zabezpieczeniu, skupiłem się na relaksie i lansowaniu, co poskutkowało szybkim nagraniem na kamerę przez jakiegoś kamerzystę... No cóz, znowu się gdzieś zobaczę, dobrze chociaż, że tym razem na nowiutkim SLRze. Jeszcze w trakcie WMK dostałem info od Bartka, że mam do odebrania materacyk na fotelik, więc zaraz po Masie poleciałem na Ochotę... Muszę przyznać, że jechało mi się wspaniale, jak nigdy przedtem, drogi puste, tylko jakiś popieprzony taksiarz miał pretensję, że lecę buspasem i to akurat przed nim... Okrrrropne panie taksiarz! Weź pan sobie na wstrzymanie! Godzina > 22:00 a ty chcesz ode mnie egzekwować durne przepisy?! Puknij sie pan w łeb! No ale może go zdenerwował "wykrywacz padaczki" ;)
Do siebie leciałem już nieco pod wiatr, ale mimo wszystko dawałem radę utrzymać ~30km/h, czyli standard. Niestety odległość zrobiona w tkaim a nie innym czasie na Masie zrobiła swoje, więc mimo rekordów na SLRze, nie udało mi się wyjść powyżej 20, o 24 km/h średniej nie wspominająć nawet :] Cóż, taki urok Mas Krytycznych (dziennych, z nocnymi sprawa ma się inaczej).
A SLR? Sprawuje się zupełnie przyzwoicie, chociaż kontroluję jego zachowanie, osprzęt, sprawdzam czy aby nie gubi znowu przedniego koła na wybojach, ale generalnie - jeździ. I to mam wrażenie, że jednak troszkę szybciej niż VG3 ze względu na swoją mniejszą wysokość :)
A następnym rowerkiem będzie pewnie coś z napędem na przednie koło i ruchomym boomem... Flevo/python/cruz, jeszcze nie wiem, ale na pewno postaram się, aby miał MAX 30cm w siedzeniu :D


Kategoria SLR


  • DST 100.43km
  • Czas 03:45
  • VAVG 26.78km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

_

Czwartek, 23 czerwca 2011 · dodano: 23.06.2011 | Komentarze 0

Ożarów->Nowy Dwór Mazowiecki->Warszawa->Ożarów
AVG: 26.73 km/h
MAX: 46.36 km/h
AVG CAD: 82
AVG HR: 142
MAX HR: 170
KCAL: 2521

Wyjecha... Nie nie, zacżeło się rano. Wyszedłem koło 11 z domu do garazu, zacząłem się bawić przednim hamulcem i po kilkunastu minutach kombinowania, wyjąłem klocki z tego przedniego gdzie były nowe wkłady, docisnąłem tłoczki, wsadziłem z powrotem klocki i zacząło działać prawidłowo, "prawie" nie ocierając. Prawie. Następnie ustawiłem klamki, przewodziki, etc. Potem chciałem sobie juz pofolgować i odpocząć, ale jakoś tak wyszło, że wpadł do mnie Bartek i padło hasło: "GDAŃSK" ;) W chwilę przed jego wpadnięciem, wstawiłem przednia przerzutkę przed korbę, bez żadnego naciągania, etc, tak po prostu, aby mi łańcuch nie spadał z przodu, co już miało z kilka razy miejsce, i to prawie zawsze wtedy, kiedy nie powinno. Po tej upgradzie roweru i obiedzie udaliśmy się w kierunku NDM. Od początku jechało mi się tak sobie, ale dawałem radę. Myślałem, że to może kwestia wmordewindu, albo rozjechania się na rowerze, ale jednak czegoś jakby było za dużo... Dlatego gdzieś w okolicach NDM wpadłem na pomysł sprawdzenia tylnego hamulca... No i faktycznie troszkę tarł... Ale to nie było jeszcze to. przejechaliśmy kilka kilometrów, zatrzymaliśmy się ponownie, szybkie sprawdzenie przedniego... No i okazało się, że ośka przedniego koła częściowo wyszła z lewej strony od strony hamulca tarczowego z miejsca na widelcu. Także po kilku minutach udało nam się zredukować tarcie praktycznie do zera i ruszylismy dalej. Okazało się, że to było chyba właśnie to, bo moje przelotowe natychmiast podskoczyły w górę, dawało się je trzymać o wiele łatwiej, ba, udało mi się wjechać na wiadukt nad Kanałem Żerańskim z V >30 km/h co było dla mnie osobiście szokiem, ale faktem jest, że dałem z siebie MAX tego co mogłem. A mimo to, HR nie przeskoczyło ponad 170. Interesujące.
Niestety power mi się skończył praktycznie definitywnie w Warszawie, już na Towarowej czułem, że zaraz będzie dętka, wzrosły mi czasy rozpędzania do "30". W chwilę po skręceniu w Kolejową poczułem wmordewinda i... Zaczął się cięzki powrót. Dobrze, że już na dk2 udało mi się rozruszać i te 28-29 km/h jechałem, ale i tak miałem ochotę troszkę zejść z biegiem, ale też za bardzo robić tego nie chciałem...
Po zejściu z roweru stwierdziłem, że moje lewe kolano ma dosyć i w ogóle... Jestem padnięty i ledwo co chodzę... I głodny... Muszę coś zjeść.
Ale w sumie to było fajnie, tylko jedna rzeczy jest dla mnie chyba obowiązkowa na tego typu przejazdy: muzyka. Obowiązkowo w uszach. Musi coś bym, żebym mógł się skupić i po prostu jechać przed siebie, a nie denerwować się, że dopiero 10 km za nami itd :/


Kategoria Regulacje, SLR


  • DST 41.01km
  • Czas 01:51
  • VAVG 22.17km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

_

Środa, 22 czerwca 2011 · dodano: 22.06.2011 | Komentarze 0

Ożarów<->Warszawa(+Cyklop)
AVG: 22.05 km/h
MAX: 42.27 km/h
AVG CAD: 77
AVG HR: 142
MAX HR:171
KCAL: 1283

Wiedziałem, że będzie ciężko z tym trącym hamulcem i się nie myliłem. Już w połowie dk2 mnie wyprzedził jakiś pionowiec i to z naprawdę niewielką różnicą prędkości... Gdybym miał VG3 w tym momencie, albo sprawne hamulce to by za moment on wąchał moje pierdy, a tak niestety... Sytuacja nie zmieniał się po wjechaniu do Warszawy, jedyne co to bardziej się starałem utrzymać wyższe tempo, ale z takimi hamulcami z przodu to... ech, niestety... W drodze powrotnej juz mi jakoś wychodziły lepsze prędkości, ale jednak to nie to samo co rower bez tarcia... W Cyklopie zakupiłem lusterko, klamki hamulcowe i hamulec mechaniczny, jutro będę go zakładał i sprawdzę JAK to działa i CZY w ogóle działa w porównaniu do hamulca hydraulicznego o Vbrejkach nie wspominając.
Po powrocie podniosłem rowerek troszkę do góryz przodem is próbowałem zakręcić kołem... Sądziłem, że zobaczę jak robi kilka obrotów z delikatnym tarciem... Ale to nie jest delikatne tarcie... To jest EXTRA tarcie. I to jest takie tarcie, jakie występowało z rok temu jak zaczynałem sezon, jak jechałem chyba I raz do pracy na VG3 co myślałem, że nie podołam i w ogóle, a wystarczyło pogrzebać i jechało się o wiele lepiej. Więc o iel wtedy nie dałbym rady bez regulacji bo nie byłem rozjeżdżony, tak teraz po rozjeżdżeniu z podobnym hamowaniem na szczęście jakoś daję radę. Ale jest ciężko, zdarzają się sytuacje podbramkowe, takie wieczorny wyścig z TIRolotem jadącym całkiem powoli do świateł... Powoli, czyli 30-35 km/h... A ja łapiąć zadyszkę, pomiędzy pasami prawie na podwójnej ciągłej, z 1-1.5m od koła ciągnika... Gdybym nie miał hamowania na przodzie, to przy obecnych możliwościach koła 26" z tyłu bym mu odfrunął po prostu... A tak niestety... :/
Jest w tym pewne pocieszenie... Skoro to moje nogi przywykają do takiego obciążenia, a tarcie się od wczoraj specjalnie nie zmniejszyło, to znaczy, że te klocki jakie mam w tym hamulcu, mimo ostrego hamowania nimi - mogą starczyć jeszcze na dłuuugo ;)


Kategoria Zakupy, SLR


  • DST 41.98km
  • Czas 01:56
  • VAVG 21.71km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

_

Wtorek, 21 czerwca 2011 · dodano: 21.06.2011 | Komentarze 0

Ożarów<->Warszawa (+Wołoska)
AVG: 21.71 km/h
MAX: 43.50 km/h (Łopuszańska + dokręcenie bo wreszcie mam czym :) )
AVG CAD: 75
AVG HR: 145
MAX HR: 171
KCAL: 1380

Wyjechałem rano pewien, że mam dobrze wyregulowaną przerzutkę, jako tako ustawione hamulce i... że dojadę. Dojechałem do następnej uliczki i musiałem się zatrzymać, zdemontowałem hamulec tylny bo straaasznie ocierał, potem jeszcze zdemontowałem adapter do niego i majac jako taki sprawny przód tylko, pojechałem dalej do pracy. Oczywiście to był początek poprawej, gdyż przerzutka również robiłą co chciała, próbowałem ją ustawić, ale nie za bardzo mi to wyszło, na tyle jednak by jechać dalej. Niestety, nie moglem zrzucić na najniższy bieg, bałem się tego co będzie potem, więc tuż przed zjazdem w prawo do Dźwigowej zatrzymałem się ponownie na regulację przerzutki... Skręciłem baryłką, tak abym mógł wrzucić "1". Niestety już wówczas wiedziałem, że mam za blisko support, ale nie miałem wyjścia, jechałem dalej... No i w zasadzie dojechałem do skrzyżowania Kleszczowej z Al.Jerozolimskimi, gdzie po ruszeniu, na zakręcie, za jakimś pieprzonym przełomem (wiwat polscy budowniczkowie, co nie potrafią zrobić równej nawierchni!), nagle poczułem zgrzyt, szarpnięcie i spadł mi łańcuch z przodu... Początkowo sądziłem, że to przrzutka mi weszła w szprychy tylnego koła i to koniec wycieczki, ale na szczęście... albo i nieszczęście, była to tylko kwestia łańcucha, który był wółczas za długi i zrobiła się na nim "ósemka". Wystarczylo ją rozplątać i jechalem dalej... Niestety, nie za daleko, bo na zakręcie w 17 stycznia, tuż przed robota, zdarzyło się ponownie to samo...
W robocie udało mi się wysunąć booma ile się dało, skróciłem też łańcuch o 3 kolejne ogniwa, wyregulowałem poprawnie przerzutkę no i... dało się jechać dalej :)
Wracając z Wołoskiej wstąpiłem na moment do Bartka. Moment zamienił się w dobre kilka minut, w trakcie których odkryłem, że zadziałał WD40 wlany w piwoty tylnych Vbrake'ów, więc udało nam się je uruchomić. przy okazji, na biegu wymieniłem też klocki na przednim hamulcu hydraulicznym, niestety zaczęły trzeć, po drodze do domu poprawiałem je jeszcze raz, ale niestety... nadal tarły w wyniku czego przelotowa miałem około 25-27 km/h... Z rana pewnie będę się więc sprężał i wymieniał hamulec tylny z przednim, kombinował z klockami etc etc... Mam nadzieję, że uda mi się jakiś hamulec hydrauliczny uruchomić na ten przód, bo na samym tylnym Vbrake'u wolałbym nie jechać.


Kategoria Naprawy, SLR, Regulacje


  • DST 3.07km
  • Teren 0.20km
  • Czas 08:07
  • VAVG 0.38km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

_

Niedziela, 19 czerwca 2011 · dodano: 19.06.2011 | Komentarze 0

Ożarów (TESTY)
AVG: 17.45 km/h (shakowane AVG w bikestats)
MAX: 33.14 km/h (na prostej na 3/4 powera około)
AVG CAD: 62

No to objechałem SLRa :D Wreszcie! Składałem go 2 dni praktycznie, ale i tak jest jeszcze lekko niedorobiony, są spore problemy z tylnym hamulce Vbrake, który jest za ciasno osadzony na tulejkach, które są za ciasne dla tych piwotów jakie mam na wahaczu... W związku z tym, hamować się da, ale potem hamulec lewy nie puszcza i trze o obręcz... Wielka kicha... :/
Co do jazd... Powiem tak, ten rower MA KOPA. Jest o wiele lżejszy na pusto od VG3 bo nie ma kufra, bardzo ładnie się nim jeździ, zwrotny (ma daleko support od przedniego koła, więc nie ma obaw, że zawadzę korbą o opone i stanie mi w miejscu). Niskie ustawienie fotela nie powoduje problemów z karkiem, widoczność jest podobna jak w Goldim SWB przy niskiej kierownicy, więc jest super. Brak amortyzacji odczuwam w tej chwili bardzo mocno, no ale to kwestia przyzwyczajenia. Po wjechaniu w teren (żwir na twardej uklepanej ziemi pełnej dziur) podskakuje dosyć, tzreba wiedziec jak jechać, ale niestety, tak to jest z kołem 20", ono po prostu nie lubi dziur.
W najbliższych planach:
- lusterko zakładane na kierownicę a nie wsuwane
- łańcuch, bo ten przeniesiony z LWB jest w którymś miejscu "trafiony" i przeskakuje (pisałem o tym problemie w tym roku już)
- nowe hamulce na tył, spróbuję coś powymieniać tam tak aby to zaczęło jeździć, rozejrzę się też za mini Vbrakejkami na przód, żeby tam coś wsadzić na w razie awarii tarczówki
- w dalekiej(?) przyszłości wymiana koła tylnego na koło z tarczą pod hamulec hydrauliczny/mechaniczny
Jedyny mankament zmiany roweru jaki widzę w tej chwili to konieczność korzystania z sakw, które chyba nie są tak pojemne jak kufer w VG3, także będę musiał dokupić pewnie spory worek na szpeje. Na szczęście jest go gdzie zamontować (na bagażniku) i tam też jakby co trafi karimata :)

Wymiary:
- w tej chwili jedyne co mam z powodu awarii miarki (połamała się) to wysokość siedzenia 45cm :)


Kategoria SLR